Obsługiwane przez usługę Blogger.

Roots Manuva - Bleeds - recenzja


 
Recenzowany artysta nie jest specjalnie rozpoznawalny poza swoją ojczyzną. Na scenie brytyjskiego rapu Rodney Smith ma jednak pozycję niewiele ustępującą takim tuzom jak Dizzee Rascal czy The Streets. Manuva zadebiutował na przełomie stuleci albumami Brand New Second Hand i Run Come Save Me, które wzbudziły powszechny zachwyt branży. Raper nigdy nie specjalizował się w tworzeniu przebojów – umieścił tylko dwa nagrania w czterdziestce listy hitów. Dał się jednak poznać za sprawą niebanalnych tekstów, oryginalnych podkładów, a także współpracy z wykonawcami związanymi z zupełnie odmiennymi gatunkami – m.in. The Cinematic Orchestra, Fun Lovin Criminals, The Maccabees czy mój ulubiony duet z Jamie Cullumem. Wielkimi fanami talentu Rodneya są Arctic Monkeys i Usain Bolt. Wydane pod koniec października Bleeds jest już dziewiątym albumem artysty.



Raper poświęcił wydawnictwu cztery lata wytężonej pracy. Kilka razy zmieniał menadżerów, tworząc zupełnie nową grupę współpracowników, którzy uzyskali większy wgląd w proces powstawania piosenek. Manuva przyznaje, że na początku było to dla niego dość frustrujące. „Od dziesięciu lat nagrywałem piosenki we własnym tempie i z własnych funduszy, potem zanosiłem to do Big Dada (wytwórnia płytowa muzyka – przypis mój) i mówiłem: jeśli wam się podoba, wydajcie to. Obecna zmiana jest dobra dla muzyki, ale nie dla mojego ego. Uczę się, jak najlepiej wspomóc swój team, ale wciąż zdarza mi się wpaść w furię, odnosić wrażenie, że mnie ograniczają. Dlaczego nie mogę wydać płyty z sześćdziesięcioma piosenkami?”. Przyznaje, że końcowy efekt znacząco różni się od jego dotychczasowej twórczości. „To album, który będę mógł włączyć, kiedy mój syn pierwszy raz pójdzie do szkoły i nie będę czuł się zbyt pewny siebie. Inne moje kawałki są pełne slangu, opowiadają o świecie zbrodni, dziewczynach… To zakręcone małe ćwiczenia kreatywności, nie każdy może je złapać. Nowy album ma wyraźny wokal i dojrzałość tekstów, która może poszerzyć grono moich słuchaczy.”

Nie oznacza to oczywiście, że Roots Manuva stał się przesadnie „miękki”. Już w otwierającym album nagraniu Hard Bastards raper rozlicza swoich przeciwników. Teksty na płycie koncentrują się na krytyce brytyjskiego społeczeństwa, nierówności społecznych („The underclass, the lowly class with no damn togetherness”). Oczywiście nie zabrakło także kilka prztyczków w stronę rządzących państwem konserwatystów. Crying to szczery automonolog, w którym Roots Manuva przyznaje się do braku samokontroli i pewnej izolacji od tłumu - „Never take it personal, when I don't return your calls. All the peeps in this world want favours and I just can't do them all”. Wyraźnie wyróżnia się rytmiczne singlowe Don't Breathe Out, samplujące Honey Please, Can't Ya See Barry'ego White'a – w tej wersji mocno przypominające dokonania Jamesa Blake'a. W tekście raper deklaruje swoją niezależność i jednoczesne zaufanie Bogu (jego jamajski ojciec jest kazdnodzieją). W garażowych klimatach utrzymane jest Facety 2:11, za którego produkcję odpowiada sam Four Tet. Warto też zwrócić uwagę na Me Up – nietypowe wyznanie miłości: „She opened me up, she hold me like some weed now she smoking me whole”. Wreszcie finałowe Fighting For zastanawia się nad sensem walki o zmianę.



Bleeds to jeden z ciekawszych krążków hiphopowych tego roku. Nie porusza może tematyki społecznej w sposób tak odważny, ba, agresywny jak To Pimp A Buttterfly, brakuje mu psychodelicznej eksperymentalności At Long Last A$AP. Ta płyta jest natomiast wyraźnym manifestem jednostki, ale bez buty w stylu nagrań Kanyego Westa, świadectwem dojrzałości rapera. Warto po nią sięgnąć.

Ocena: 7,5/10


Brak komentarzy: