31 lip 2018

Yuuki - Oswajam




W ostatnim okresie na blogu pojawia się zdecydowanie więcej muzyki w naszym ojczystym języku, a przynajmniej artystów pochodzących z Polski. W weekend wpadła mi w ucho polecana przez magazyn LAJF (a w zasadzie portal - czasopismo jako takie jest już chyba martwe...) YUUKI, czyli Katarzyna Wypchło. Katarzyna wychowała się w Komańczy w Bieszczadach i do dziś ma duży sentyment do tego miejsca (byłem tam w dzieciństwie - zgadzam się, że jest tam wyjątkowo).  W swojej muzyce szczególnie inspiruje się twórczością Bjork, która sprawiła, że Kasia zakochała się w Islandii, którą uważa za swoje drugie wymarzone miejsce do życia. 20 lipca ukazał się debiutancki album Yuuki, zatytułowany Continue. Znalazły się na nim utwory zarówno w języku polskim i angielskim. Najnowszym singlem  promującym ten krążek jest Oswajam.

PS Tutaj dostępna jest sesja Yuuki dla PR Czwórka

https://pl-pl.facebook.com/Yuuki.Music/

30 lip 2018

Fabiana Palladino - Shimmer / Ruthven - Hypothalamus



"Shimmer" kojarzy mi się z być może jak na razie najlepszym filmem 2018 roku. Tym razem nie będę jednak pisać o Annihilation, a intrygującej nowej premierze od Paul Institute. Co prawda sam Jai Paul nie ma chyba najmniejszej ochoty na powrót do muzyki (a może to sytuacja jak z Frankiem Oceanem - który jednak wydał przed przerwą dużo więcej nagrań), jednak projekt, który współtworzy ze swoim bratem A.K. Paulem gromadzi pod swoim szyldem coraz więcej interesujących artystów. Fabianę Palladino przeciętny fan muzyki może kojarzyć np.z zespołu Jessie Ware, gdzie gra na keyboardzie. To córka kultowego wśród fanów klasycznego rocka basisty Pino Palladino (także zaangażowanego w zeszłoroczny album Jessie) - nie jest to jej pierwsze wydawnictwo nakładem tego labelu (podobnie jest z Ruthvenem). Shimmer to pierwsza piosenka napisana i wyprodukowana przez Fabianę samodzielnie (no, z lekką pomocą samego Jai Paula). Ruthven przed podjęciem kariery muzycznej dorabiał jako strażak - w Hypothalamus na gitarze gościnnie udziela się A.K. Paul. Te dwie piosenki z pewnością zasługują na dużą uwagę!

https://www.facebook.com/FabiPalladino/



26 lip 2018

Mavoy's Chart 29/2018

PERSONAL CHART / PRYWATNA LISTA PRZEBOJÓW




Jeśli poprzednie notowanie wydało Wam się trochę nudne, to powinno Was zadowolić. Lider zostaje wprawdzie bez zmian, ale mamy dużą rotację w dziesiątce, kilka nowych piosenek w niej, a także na podium i wysokie debiuty. W tym tygodniu debiutują przede wszystkim piosenki... które powinny znaleźć się w liście już dawno.


01 (01) Dua Lipa - No Goodbyes
02 (06) Holly Blue - Jak dynamit
03 (08) Gorillaz - Humility (feat. George Benson)
04 (10) Wild Nothing - Letting Go
05 (02) Florence + The Machine - Big God
06 (03) Arctic Monkeys - Four Out Of Five
07 (11) Linia Nocna - Nad Wisłą
08 (04) Anna Calvi - Don't Let The Girl Out Of My Boy
09 (13) Nabihah Iqbal - Something More
10 NEW Kadhja Bonet - Delphine
11 (07) Salt Ashes - Girls
12 (12) Chrysta Bell - Blue Rose
13 (18) John Grant - Love is Magic
14 (14) Natalie Prass - Lost
15 (05) Gorillaz - Hollywood (feat. Jamie Principle & Snoop Dogg)
16 (09) Kali Uchis - After The Storm (feat. Tyler, The Creator & Bootsy Collins)
17 NEW Leon Bridges - Beyond
18 (17) Peggy Gou - It Makes You Forget (Ithegane)
19 (26) Beach House - Black Car
20 (20) Chromatics / Johnny Jewel - Shadow

21 (27) Lyves - Still
22 (28) Juanita Stein - Forgiver
23 (33) Lykke Li - utopia
24 (21) Father John Misty - Please Don't Die
25 (42) Jon Hopkins - Everything Connected
26 NEW A$AP Rocky - Praise Da Lord (feat. Skepta)
27 NEW Totally Enormous Extinct Dinosaur - Don't You Forget About Me

28 (24) St. Lucia - Paradise Is Waiting
29 (22) Kamasi Washington - Fists Of Fury / Space Travelers Lullaby
30 (23) Lykke Li - two nights (feat. Amine)

31 (15) Angelique Kidjo - Once In A Lifetime
32 (16) The Internet - Come Over
33 (37) Noel Gallagher - She Taught Me To Fly / Fort Knox
34 (25) James Blake - Don't Miss It
35 (29) Holly Blue - Wygnani z miasta
36 (20) Johnny Marr - Hi Hello
37 (39) Akua Naru - Made It
38 (31) Jorja Smith - Wandering Romance
39 (38) Ariana Grande - No Tears Left To Cry
40 (44) Roosevelt - Under The Sun

41 (32) Sonar - Dzisiaj
42 (34) Interpol - The Rover
43 (35) Charlotte Day Wilson - Doubt
44 (30) Xxanaxx - Bardzo bardzo
45 (36) Beyonce & Jay-Z - Summer
46 (49) Miles Kane - Coup De Grace
47 (50) Bugzy Malone - Warning
48 (40) William Doyle - Millersdale
49 (43) The Twilight Sad - I'm Not Here
50 (45) Oxford Drama - Be Kind

OUT: Lenny Kravitz - Low, Childish Gambino - This Is America / Saturday, Paul McCartney - Come On To Me,  Mogwai - We're Not Done

Blood Orange - Charcoal Baby




Album Blood Orange to bez dwóch zdań jedno z najmocniej oczekiwanych przeze mnie wydawnictw 2018 roku. Kilka miesięcy temu muzyk przyznał, że nowy materiał jest w praktyce gotowy i może wydać mixtape, album i osiem pojedynczych singli. Na razie poznaliśmy szczegóły płyty, która nosi tytuł Negro Swan i zostanie wydana już w przyszłym miesiącu, 24 sierpnia. W weekend Dev Hynes wystąpił podczas Pitchfork Festival (zdjęcie powyżej - moje własne) - liczyłem oczywiście na nowy materiał w czasie transmitowanego na żywo koncertu i nie zawiodłem się. Artysta wykonał dwie nowe piosenki. Jedna z nich, Nappy Wonder, to bardziej gitarowa propozycja, z solówką prawie w stylu Hendrixa. Drugie nagranie, Charcoal Baby, mocniej kojarzy się ze stylem Blood Orange. Dzisiaj CB zostało oficjalnym pierwszym singlem, możemy też obejrzeć towarzyszące mu wideo. 

https://www.facebook.com/devhynes/
https://www.instagram.com/devhynes


25 lip 2018

Still Corners - The Photograph / Black Lagoon




Ostatni album Still Corners, Dead Blue, ukazał się w 2016. r. (134 miejsce w moim TOP 250 albumów).  Tessa Murray i Greg Hughes powrócą z nowym wydawnictwem w przyszłym miesiącu. Slow Air ukaże się 17 sierpnia nakładem Wrecking Light Records. Jak mówi Tessa: ""Pragnęliśmy skupić się na pięknych gitarach, perkusji i wrażeniu innego świata ("otherworldliness")  , coś prawie nieokreślonego, co towarzyszyłoby procesowi pisania piosenek. Zawsze staramy się oddać dźwięki, który słyszymy wewnątrz siebie (...)  Slow Air to klimat tego albumu - stabilny, nadzwyczajny i po prostu piękny". Zespół zaprezentował dwa single.  The Photograph ma surrealistyczne, monochromatyczne wideo. Klip do Black Lagoon jest bardziej tradycyjny. możemy w nim zobaczyć Still Corners na żywo.


https://stillcorners.bandcamp.com/

24 lip 2018

Roy Montgomery - Landfall (feat. Liz Harris)




Roy Montgomery jest zasłużoną postacią dla nowozelandzkiej sceny indie. W latach osiemdziesiątych artysta założył niedługo istniejącą grupę The Pin Group, następnie działał w projektach Dadamah i Dissolve. Popularność zdobył jednak za sprawą akustycznych nagrań solowych, które jako jedynaka zawsze pociągały go mocniej niż współpracowanie z innymi muzykami. Debiutancki album Montgomery'ego, Scenes from the South Island z 1995 r., był pierwszym z ośmiu. Najnowszy, zatytułowany Suffose, został zaplanowany na 17 sierpnia. Zawiera on utwory, które powstały jako instrumentalne, ale z myślą o konkretnych gościach. Efektem jest krążek, na którym pojawią się m.in. Haley Fohr (Circuit Des Yeux) (która właśnie dała doskonały występ na Pitchfork Festival!) i Julianna Barwick. W pierwszym singlu gościnnie udziela się Liz Harris, czyli Grouper.

PS Po raz pierwszy od dawna zdarza się, że zarówno wykonawca główny jak i gość nie korzystają z social media ;) 

19 lip 2018

Soft Science - Undone / Sooner


Soft Science wywodzą się z Sacramento w Kalifornii. W skład zespołu wchodzą wokalistka Katie Haley, bracia Ross i Matt Levine (wszyscy poprzednio - California Oranges)  i basista Mason DeMusey. Grupę ciężko określić mianem nuworyszy - ich debiutancki album High And Lows ukazał się w 2011. Wśród swoich inspiracji wymieniają takie akty jak Ride, The Zombies, The Jesus And Mary Chain i Beach House. Ich najnowszy, trzeci krążek Maps został wydany na początku czerwca - jest to jedno z moich ulubionych dream popowych wydawnictw bieżącego roku. Jeśli lubicie ten gatunek, nie możecie go przegapić. B-sidem dla głównego singla Undone (który niestety nie ma teledysku - wideo poniżej to klip fanowski) jest cover I Don't Know Why I Love You House Of Love. Więcej informacji o zespole znajdziecie pod tym linkiem

https://www.facebook.com/softsciencemusic/

Mavoy's Chart 28/2018

PRYWATNA LISTA PRZEBOJÓW / PERSONAL CHART



W nieco bardziej popowym (wakacyjnym? pogoda niezbyt sprzyja takiemu słowu) notowaniu niż zwykle Dua wysuwa się na miejsce pierwsze. Większość zmian w czołówce, jest jednak kosmetyczna, choć do TOP 10 wróciło Humility. Wydaje mi się, że w najbliższych tygodniach swój akces do grona najlepszych wysuną Natalie Prass i John Grant. Najlepszą nowością jest bardzo słoneczny utwór St. Lucia.

01 (02) Dua Lipa - No Goodbyes
02 (04) Florence + The Machine - Big God
03 (01) Arctic Monkeys - Four Out Of Five
04 (05) Anna Calvi - Don't Let The Girl Out Of My Boy
05 (06) Gorillaz - Hollywood (feat. Jamie Principle & Snoop Dogg)
06 (07) Holly Blue - Jak dynamit
07 (10) Salt Ashes - Girls
08 (19) Gorillaz - Humility (feat. George Benson)
09 (03) Kali Uchis - After The Storm (feat. Tyler, The Creator & Bootsy Collins)
10 (13) Wild Nothing - Letting Go

11 (25) Linia Nocna - Nad Wisłą
12 (14) Chrysta Bell - Blue Rose
13 (09) Nabihah Iqbal - Something More
14 (16) Natalie Prass - Lost
15 (08) Angelique Kidjo - Once In A Lifetime
16 (11) The Internet - Come Over
17 (12) Peggy Gou - It Makes You Forget (Ithegane)
18 (35) John Grant - Love is Magic
19 (20) Chromatics / Johnny Jewel - Shadow
20 (24) Johnny Marr - Hi Hello

21 (19) Father John Misty - Please Don't Die
22 (15) Kamasi Washington - Fists Of Fury / Space Travelers Lullaby
23 (17) Lykke Li - two nights (feat. Amine)
24 NEW St. Lucia - Paradise Is Waiting
25 (27) James Blake - Don't Miss It
26 (21) Beach House - Black Car
27 RE Lyves - Still
28 RE Juanita Stein - Forgiver
29 (32) Holly Blue - Wygnani z miasta
30 (33) Xxanaxx - Bardzo bardzo


31 (34) Jorja Smith - Wandering Romance

32 (23) Sonar - Dzisiaj
33 (22) Lykke Li - utopia
34 (29) Interpol - The Rover
35 (28) Charlotte Day Wilson - Doubt
36 (30) Beyonce & Jay-Z - Summer
37 NEW Noel Gallagher - She Taught Me To Fly / Fort Knox
38 NEW Ariana Grande - No Tears Left To Cry
39 NEW Akua Naru - Made It
40 (37) William Doyle - Millersdale

41 (26) Lenny Kravitz - Low
42 (31) Jon Hopkins - Everything Connected
43 (36) The Twilight Sad - I'm Not Here
44 (38) Roosevelt - Under The Sun
45 (39) Oxford Drama - Be Kind
46 (40) Childish Gambino - This Is America / Saturday
47 (41) Paul McCartney - Come On To Me
48 (49) Mogwai - We're Not Done
49 NEW Miles Kane - Coup De Grace
50 NEW Bugzy Malone - Warning

OUT: Roz Yuen - Confession, MGMT - TSLAMP, Mist - Wish Me Well (feat. Jessie Ware), Kwamie Liv - Sweet Like Brandy, Goldlink - Got Friends (feat. Miguel), Christina Aguilera - Like I Do, Sunni Colon - Technicolor, Skepta - Energy (Stay Far Away)

18 lip 2018

Tęskno - razem feat. Duit




O Duicie pisaliśmy dwa lata temu, wkrótce przed premierą udanego albumu Now I'm Here, na którym oprócz Jesse Boykinsa III znalazło się miejsce m.in. dla Dawida Podsiadło i mało mi jeszcze wtedy znanej Rosalie. Tym razem możemy podsłuchać producenta w bardziej balladowym wydaniu. Piotr Krygier jest producentem nowego utworu projektu o nazwie Tęskno. W jego skład wchodzą pianistka Hania Rani (najbardziej znana za sprawą tribute albumu Republiki Biała flaga wydanego wspólnie z wiolonczelistką Dobrawą Czocher) oraz wokalistka Joanna Logić (z zespołu Bemine). W wielu utworach są wspomagane przez Kwintet Smyczkowy (Kornelia Grądzka, Paulina Kusa, Mateusz Wasiucionek, Zuzanna Stradowska, Staszek Czyżewski). Hania poznała Piotra przy okazji nagrywania albumu Domowych Melodii (częścią tego projektu jest Staszek Czyżewski) - jest autorką aranżacji koncertowych występów Krygiera, m.in. tych na zeszłorocznym Opener Festival.  Dziewczyny pracują obecnie nad debiutanckim albumem, ufundowanym dzięki platformie Wspieram Kulturę. Tęskno wystąpiły na Openerze, będą też na Offie.

(fot. Karolina Konieczna)


https://www.facebook.com/teskno/


17 lip 2018

Akua Naru - My Mother's Daughter / Made It



Żeński hip hop ma się bardzo dobrze, zdecydowanie doganiając czołówkę... a może już ją wyprzedzając? W zeszłym roku jednym z moich ulubionych albumów rapowych było Laila's Wisdom Rapsody. Dzisiaj słyszałem cały krążek The Blackest Joy Akua Naru, o której usłyszałem jakiś czas temu dzięki niezastąpionym ludziom z NTS Radio - i bez wahania stwierdzam, że to moja ulubiona pozycja z tego gatunku w całym roku, znacznie lepsza niż jakikolwiek krążek, który powstał w tym roku... w Wyoming. Większość informacji o artystce można znaleźć na niemieckiej Wikipedii, ponieważ raperka mieszka w Kolonii. Urodziła się jednak w New Haven (Connecticut) - od najmłodszych lat pisała wiersze i właśnie tam zdobywała pierwsze doświadczenia jako MC. Później na jej szlaku znalazły się m.in. Nowy Jork, Azja, Afryka i wreszcie - od 2006 r. - Kolonia. W Niemczech Akua podpisała kontrakt z Jakarta Records. Nakładem wytwórni ukazała się EP Poetry: How Does It Feel i cztery albumy studyjne. Najnowszy ukazał się 27 kwietnia. Bohaterka postu inspiruje się twórczością Taliba Kweliego i Mos Defa, jest to więc old schoolowy hip hop, oparty o jazzowe i soulowe podkłady, a także tzw. "świadomy rap" - czyli zaangażowane, nierzadko polityczne albo feministyczne teksty. Jej przewagą nad albumem Rapsody jest moim zdaniem fakt, że jedynym gościem na płycie jest wokalista Erik Benet, w remixie nagrania Made It - który jest tylko bonus trackiem. Dzięki temu Akua Naru ma więcej okazji by wykazać się własnym talentem - a jej storytelling sprawia, że jest niezwykle intrygującą postacią na scenie. Miejmy nadzieję, że zawita do Polski (w komentarzach na YT widzę pochwały pod adresem jej koncertów), u nas dała tylko festiwalowy set na Kempie w 2015 r. Na razie gra 2 listopada w Pradze (cena biletu w przeliczeniu na złotówki to 65 złotych, ale oczywiście dochodzi jeszcze dojazd).

https://www.facebook.com/akuanaru

16 lip 2018

Pional - XME / One Night Stand




Tydzień zaczniemy od elektroniki, bo dwa świetne kawałki zaprezentował Pional. Hiszpański producent zadebiutował właśnie w składzie Phonica Records. PR to duży sklep winylowy w Londynie (znajdujący się przy miło brzmiącej dla ucha Poland Street w Soho), który wydaje także własne nagrania. Z labelem związani są m.in. Roman Flugel, Little Louie Vega, Midland, a także nasz rodak - Earth Trax. A-side XME, który podoba mi się nieco bardziej, to melancholijna i porywająca elektroniczna podróż z delikatnym rozkwitem syntezatorowej melodii, Z drugiej strony, One Night Stand to burzliwy,  klimatyczny utwór z wokalem unoszącym się nad metalicznymi padami, uwalniającym energię i emocje. Czekam na więcej nagrań od Pionala - obyśmy doczekali się wkrótce następcy EP When Love Hurts.

https://www.facebook.com/pional
https://twitter.com/pionalmusic
https://www.instagram.com/pional/


14 lip 2018

Lusts - lost highway




Ten mroczny post-punkowy kawałek dwa dni temu zaprezentowało The Line Of Best Fit. LUSTS wywodzą się z Leicester. Andy i James Stone zadebiutowali w 2015 r. albumem IlluminationsLost highway - inspiracja świetnym filmem "Zagubiona autostrada" jest oczywista. W tym wypadku chodzi przede wszystkim o otwierający film shot nocnej jazdy samochodem ( w filmie tłem jest naturalnie I'm Deranged Davida Bowiego). "Lubimy tworzyć naszą muzykę do wizuali - i David Lynch zawsze pomaga nam wyczarować muzyczne idee. W jego twórczości powtarza się motyw samochodu jadącego nocą (zgadza się - jest on także w Mulholland Drive i Twin Peaks The Return - przypis mój). Obserwujesz drogę zapadającą w ciemność. Chcieliśmy stworzyć dźwiękową wersję tego." Utwór opowiada o odnalezieniu miejsca, w którym nikt nie wie kim jesteś, jaką masz przeszłość ani przyszłość. Muzycy cytują książkę Jeana Baudrillarda "America": "Jazda samochodem jest spektakularną formą amnezji. Wszystko ma zostać odkryte, wszystko ma zostać zatarte". Drugi album Lusts ukaże się jesienią.


13 lip 2018

Moon Panda - Rabbit




Kwartet Moon Panda to grupa o bardzo zróżnicowanym pod względem geograficznym składzie. Jej członkowie wywodzą się z Kalifornii, Danii, Londynu i Bristolu, ale ich obecną bazą jest Brighton. Liderką formacji jest songwriterka Maddy Myers. Rabbit to najnowszy singiel MP. Producentem jest Cameron Blackwood ( Florence + The Machine, The Horrors, London Grammar), Jak tłumaczy Myers - "Rabbit jest o niezdrowej miłości. O kimś tak zaabsorbowanym swoim partnerem, że nie może zakończyć tragicznego, zależnego związku".

Dosłownie chwilę (!) po tym, jak opublikowałem ten post, w sieci pojawiło się wideo autorstwa animatora Andrew Khosravaniego. Więcej na jego temat przeczytacie tutaj.

https://www.facebook.com/moonpanda
https://twitter.com/MoonPandaMusic
https://instagram.com/moonpandamusic
https://moonpanda.bandcamp.com/

12 lip 2018

John Grant - Love Is Magic



John Grant, były wokalista The Czars, ma na swoim koncie już ośmioletnią karierę solową. Jego debiutancki album Queen Of Denmark ukazał się w 2010 r. - podobnie jak wszystkie kolejne nakładem Bella Union. Zwykle niechętnie nastawiony jestem do folku, ale Grant jest jednym z tych songwriterów który skutecznie przełamuje konwencje gatunkowe i potrafi zaskakiwać. Przykładem jeden z singli z poprzedniego albumu Grey Tickles Black Pressure - pół elektroniczne, pół Motownowe, a do tego jeszcze z deklamowanym tekstem Disappointing - gościnnie udzielała się w nim Tracey Thorn z Everything But The Girl. To moja ulubiona piosenka artysty, dlatego cieszę się, ze ten klawiszowy kierunek jest przez niego kontynuowany w nowym nagraniu. Love Is Magic zapowiada album pod tym samym tytułem, który ukaże się 12 października. Znajdzie się na nim dziesięć nowych piosenek.

https://www.facebook.com/johngrantmusic/

Mavoy's Chart 27/2018

PERSONAL CHART / PRYWATNA LISTA PRZEBOJÓW




W tym notowaniu oczywiście na pierwszy rzut oka zauważalny jest wpływ Openera. Nie zawsze zresztą pozytywnie, Humility ostro poleciało w dół, choć piosenka ta prześladowała mnie przez cały festiwal. W dziesiątce debiutują za to nowy singiel Gorillaz, a także piosenka Angelique Kidjo. Wśród nowości - jeden akt, który widziałem na żywo podczas imprezy (Linia Nocna)

01 (05) Arctic Monkeys - Four Out Of Five
02 (02) Dua Lipa - No Goodbyes
03 (16) Kali Uchis - After The Storm (feat. Tyler, The Creator & Bootsy Collins)
04 (06) Florence + The Machine - Big God
05 (01) Anna Calvi - Don't Let The Girl Out Of My Boy
06 (19) Gorillaz - Hollywood (feat. Jamie Principle & Snoop Dogg)
07 (10) Holly Blue - Jak dynamit
08 (12) Angelique Kidjo - Once In A Lifetime
09 (08) Nabihah Iqbal - Something More
10 (04) Salt Ashes - Girls

11 (14) The Internet - Come Over
12 (20) Peggy Gou - It Makes You Forget (Ithegane)
13 (09) Wild Nothing - Letting Go
14 (17) Chrysta Bell - Blue Rose
15 (18) Kamasi Washington - Fists Of Fury / Space Travelers Lullaby
16 (33) Natalie Prass - Lost
17 (04) Lykke Li - two nights (feat. Amine)]
18 (03) Gorillaz - Humility (feat. George Benson)
19 (11) Father John Misty - Please Don't Die
20 (13) Chromatics / Johnny Jewel - Shadow

21 (35) Beach House - Black Car
22 (15) Lykke Li - utopia
23 (26) Sonar - Dzisiaj
24 (21) Johnny Marr - Hi Hello
25 NEW Linia Nocna - Nad Wisłą
26 (28) Lenny Kravitz - Low
27 (22) James Blake - Don't Miss It
28 (23) Charlotte Day Wilson - Doubt
29 (24) Interpol - The Rover
30 (32) Beyonce & Jay-Z - Summer

31 (25) Jon Hopkins - Everything Connected
32 (27) Holly Blue - Wygnani z miasta
33 (30) Xxanaxx - Bardzo bardzo
34 (42) Jorja Smith - Wandering Romance
35 NEW John Grant - Love is Magic
36 NEW The Twilight Sad - I'm Not Here
37 NEW William Doyle - Millersdale
38 (43) Roosevelt - Under The Sun
39 (44) Oxford Drama - Be Kind
40 (29) Childish Gambino - This Is America / Saturday

41 (46) Paul McCartney - Come On To Me
42 (31) Roz Yuen - Confession
43 (34) MGMT - TSLAMP
44 (36) Mist - Wish Me Well (feat. Jessie Ware)
45 (37) Kwamie Liv - Sweet Like Brandy
46 (49) Goldlink - Got Friends (feat. Miguel)
47 (38) Christina Aguilera - Like I Do
48 (45) Sunni Colon - Technicolor
49 (48) Mogwai - We're Not Done
50 (41) Skepta - Energy (Stay Far Away)

OUT: Sam Smith - Say It First, Florence + The Machine - Sky Full Of Song, Linia Nocna - Znikam na chwilę, All Saints - Love Lasts Forever

WAITING ROOM
Chrysta Bell - 52 Hz
felicita - Marzipan
Kamaal Williams - Salaam
Kamasi Washington - Street Fighter Mas
SG Lewis - Better
Vinyl Williams - Noumena

9 lip 2018

This is the moment - once in a lifetime. Open'er Festival 2018 - relacja


DAVID BYRNE (fot. moja)

Szczególny Open'er - pierwszy, który udało mi się spędzić w całości. Powstrzymam się tutaj od komentarzy dotyczących noclegu na polu namiotowym - choć jest to z pewnością dość nieszczególny wybór, szczególnie jeśli masz sąsiadów z wyjątkowo słabym gustem...  W tym poście skupię się jednak na muzyce. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie pomarudził na line-up. Wszystkie narzekania z poprzedniego roku (także to, co napisałem wtedy o Kraków Live). są aktualne. Co gorsza, lista aktów, które grały w tym samym tygodniu na innych festiwalach na kontynencie, ale nie zawitały do Gdyni może wpędzić w depresję - są to m.in.  London Grammar, Anderson .Paak, Nine Inch Nails, Interpol, MGMT, St. Vincent... i tak dalej, i tak dalej. Patrząc na plakat, headlinerzy wyglądają bardzo dobrze, druga linijka nieźle, ale od trzeciej zaczynają się poważne wątpliwości... Jedno muszę natomiast przyznać - w tym roku widziałem więcej artystów, którzy albumy wydali w 2018 roku! Zgodnie z przewidywaniami, w głównych rolach tegorocznej edycji wystąpili przedstawiciele naczelnych ;) W ostatecznym rozrachunku festiwal należał jednak do największych weteranów. 


Tytuł co roku inspirowany jest tytułem jednej z piosenek, które wybrzmiały na festiwalu. Tym razem jest to Rings Of Saturn The Bad Seeds i oczywiście Once In A Lifetime Talking Heads.

2014 "Fever got me guilty" - środa http://www.mavoymusic.com/2014/07/fever-got-me-guilty-opener-festival.html
2016 "Ocean growing inside" - środa i czwartek http://www.mavoymusic.com/2016/07/ocean-growing-inside-opener-festival.html
2017 "Cranes in the sky" - środa http://www.mavoymusic.com/2017/07/cranes-in-sky-opener-festival-2017-day-1.html

ŚRODA



No już prawie Sinatra ;) Alex Turner z Arctic Monkeys (fot. moja)

Jedyny dzień, kiedy chciałem zostać przy mainie możliwie jak najdłużej. Migos został wypchnięty na późniejsze godziny (co było oczywiście świetne z punktu widzenia osób, którzy absolutnie nie mieli ochoty ich oglądać). a planowana kolejność "Noel-> Nick -> Monkeys" brzmiała bajecznie. W celu obrony miejsca zrezygnowałem nawet z występu lubianych przez MM Superorganism. Na pierwszy ogień jednak - JARECKI... za którego muzyką nigdy specjalnie nie przepadałem (choć znam superfanów). Przyznaję, że na żywo brzmi lepiej, ma to pewnie związek z bardzo dobrym zespołem instrumentalnym, ale jednak imitacyjny charakter całości trochę kluł. Choć pewnie po prostu wolałbym w to miejsce .Paaka.. NOEL GALLAGHER był nieoczekiwanym, późnym dodatkiem do line-upu. Choć w setliście pojawiły się piosenki ze wszystkich trzech krążków, największe wrażenie  - trochę nieoczekiwanie - robiła psychodelia Who Buiilt The Moon - prawdopodobnie odpowiadająca słonecznej pogodzie. Zabrakło mi nieco jego jedynego numaru jeden na liście, czyli Ballad Of The Mighty I. Euforię publiczności wzbudziła też oczywiście "dziewczyna grająca na nożyczkach", czyli Charlotte Marionneux. Noel dał się przekonać publiczności i zagrał kilka piosenek Oasis, w tym Wonderwall i Don't Look Back In Anger. Na koniec - prosty hołd pod adresem największych idoli, czyli cover All You Need Is Love.

Koncert NICK CAVE AND THE BAD SEEDS był imponujący. Zastanawiałem się przed występem, na ile możliwe jest w ogóle oddanie klimatu koncertów Cave'a, o których słuchałem z trzeciej ręki, w festiwalowych warunkach.A jednak Nick dziarsko wdrapywał się na podwyższenia, podawał ochoczo dłoń każdemu, kto miał na to ochotę (też się załapałem!), a na koniec zaprosił do wspólnego wykonania Push The Sky Away, najpierw dwie, potem trzy i (chyba?) osiem osób. Wzruszeniu zaproszonych trudno było się dziwić. Zdecydowanie najlepszy kontakt z publicznością ze wszystkich artystów tegorocznej edycji. Setlista, w dużym stopniu oparta o nowy album, ale zawierająca też dużo starszych klasyków (Do You Love Me, Red Right Hand, Into My Arms" i tak dalej.). Żałuję tylko, że z setlisty zniknęło cytowane nawet na... keyboardzie zespołu The Mercy Seat. Ta piosenka live musi brzmieć niesamowicie! Później przyszła kolej na kolejne koncertowe marzenie - ARCTIC MONKEYS - tutaj także setlista nie była 100% idealna. Mieszanie starszych utworów z klimatycznymi nagraniami z nowego krążka nie działa tak jak powinno (tych drugich powinno być chyba więcej). Małpy zagrały jednak wystarczająco dużo swoich najpopularniejszych przebojów, aby można było narzekać. . Poza tym - na szczęście - Alex Turner wraca pomału do swojego normalnego "looku" ;).

Delektując się niezdrowo przecenionym Tymbarkiem, rzuciłem okiem na grających na Tencie FLEET FOXES, ale jak spodziewałem się, nie przypadli mi za mocno do gustu. Ostatnim wykonawcą. których widziałem tego dnia byli Szkoci z CHVRCHES. Na ich występ czekałem od pięciu lat, ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że zespół powrócił na gdyńskie lotnisko w wyjątkowo kiepskiej formie, czego znakiem była przeciętna (choć na pewno nie tak zła, jak twierdzą to wszyscy - wliczając w to mnie ;) ) płyta,. wymieniająca dotychczasowe synthpopowe rytmy na refreny niepokojąco trącące EDM-em (szczególnie w Miracle), Nie wszystko na Love Is Dead jest równie nieciekawe - live zabrzmiały Forever i (absolutnie niezwiązane z Drakiem) God's Plan, ale już niestety nie Deliverance. The Mother We Share to wciąż piosenka o jakości 10/10 dla mnie., ale liczę, że kariera CHVRCHES zostanie teraz poprowadzona w innym, ciekawszym niż obecny, Kurstinowy, kierunku

CZWARTEK


Muzycy z zespołu Davida Byrne'a (fot. moja)

W czwartek pojechałem do Gdańska i ponownie na kosakowskim lotnisku znalazłem się bardzo późno. Dlatego tego dnia widziałem bardzo niewielu wykonawców. Głównym magnesem był koncert pewnego muzyka, który w ciągu ostatnich kilku tygodni stał się kolejnym z moich największych mistrzów. Najpierw jednak - YOUNG FATHERS. Ściągnięcie ich do Gdyni zawdzięczamy wyłącznie Massive Attack, z którymi brytyjska grupa występuje i nagrywa od kilku lat (podobna sytuacja z Kali Uchis - wątpię, aby pojawiła się w składzie gdyńskiej imprezy, gdyby nie Damon Albarn). Zanim jednak YF pojawili się na mainie, zaprezentowali swoją eklektyczną mieszankę hip hopu, punku, muzyki świata i alternatywy publiczności zgromadzonej na Alterze. Setlista oparta była głównie o materiał z DEAD i Cocoa Sugar, ale swojej reprezentacji doczekała się większość dyskografii zespołu. Żałuję, że wyszedłem przed końcem, bo straciłem szansę usłyszenia In My View, ale dzięki temu zdobyłem naprawdę dobre miejsce na kolejnym show, które odbywało się w Tencie.

DAVID BYRNE! Moim zdaniem to był najlepszy koncert festiwalu. Już kilka tygodni temu, przy rozpoczęciu trasy, Internet obiegły zdjęcia artysty trzymającego na scenie.. sztuczny mózg, nie była to jednak jedyna atrakcja występu, będącego bardzo przemyślanym, konceptualnym widowiskiem muzyczno - teatralnym o zaplanowanej choreografii. Nie zabrakło nawiązań do polityki, ale w centrum znalazła się doskonała muzyka. Starałem się nie spodziewać piosenek Talking Heads, tymczasem David wykonał bardzo dużo nagrań macierzystego zespołu - w tym This Must Be The Place, Once In A Lifetime i Burning Down The House. Na scenie towarzyszył mu doskonały zespół - szczególne brawa dla dwojga gitarzystów, których gra bardzo przypadła mi do gustu. Jarecki mógł pokrzykiwać "Chcecie funku? Kto czuje funk?", tymczasem David nie używając tego słowa ani razu wypadł - o tak - dużo bardziej funkowo. American Utopia pozwoliła mi na nowo wgłębić się w jego muzykę, tuż przed festiwalem zacząłem też czytać How Music Works, które bardzo polecam. Nie jest to autobiografia sensu stricto, raczej popularnonaukowa pozycja poświęcona rozwojowi muzyki popularnej, choć z licznymi wstawkami autobiograficznymi. Wreszcie, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, koniecznie sięgnijcie po Remain In Light w nowej wersji Angelique Kidjo. Jej Once In A Lifetime to jeden z najlepszych coverów ostatnich lat.

Kilka lat temu koncert DEPECHE MODE byłby dla mnie niewątpliwie wielką atrakcją, obecnie cieszyłem się, że występują na Openerze... bo oszczędzam w ten sposób na ich solowy występ. Ich show oglądałem z daleka, podobnie jak wcześniej Red Hot Chili Peppers (do których mam chyba podobny stosunek). Z ostatniego, przeciętnego albumu, wybrzmiały tylko dwa nagrania - Going Backwards i Cover Me. Większą cześć setlisty zajęły jednak hity pokroju Personal Jesus, Precious i Enjoy The Silence. Dużo przyjemność sprawiła mi jedna z ulubionych piosenek DM z lat osiemdziesiątych - Somebody - tą dekadę reprezentowało też m.in. Everything Counts. Po występie Depeszów wstąpiłem do Tenta na MOUNT KIMBIE, rosnące zmęczenie sprawiło jednak, że część tego koncertu spędziłem już na siedząco. Myślę, że festiwalowy klimat nie do końca pomógł w docenieniu muzyki tego zespołu, podobnie było zresztą z MASSIVE ATTACK, którzy z całą pewnością przemawialiby mocniej do wyobraźni na zamkniętej scenie. Oprócz wspominanych wcześniej Young Fathers, do bristolskiej formacji dołączyli na scenie także m.in. Azekel czy Horace Andy. Zespół z premedytacją uniknął grania przebojów, omijając Teardrop i Paradise Circus, a Unfinished Sympathy grając dopiero na encorze, na którym zresztą byłem już - niestety - w namiocie.

PS Czy ktokolwiek zauważył już w Trójmieście jakiś mural Banksy'ego, czy Robert Del Naja uznał, że byłoby to zbyt podejrzane? :)

PIĄTEK

Damon Albarn z Gorillaz (fot. moja)

Noc z czwartku na piątek była pierwszą nocą na festiwalu, podczas której udało mi się wyspać i bardzo dobrze, bo poprzedniego wieczoru zaczynałem się już niepokojąco czuć jak Christian Bale w "Mechaniku". ;) Tym razem zdążyłem na otwarcie bram i zająłem miejsce w pierwszym rzędzie na kolejnym bardzo oczekiwanym przeze mnie występie. Wcześniej jednak czekała na mnie niespodzianka, o której dowiedziałem się dopiero poprzedniego dnia. Radio Chilli Zet zorganizowało w centrum Gdyni (przy dworcu kolejowym) darmową scenę na której wystąpiło kilku artystów związanych ze świetną polską muzyką elektroniczną. Mi szczególną radość sprawił występ LINII NOCNEJ, których przegapiłem wcześniej, gdy nie byłem na koncercie HAIM. "Serce rośnie", gdy widzę takie zespoły jak Linia Nocna - polska muzyka klubowa rozwija się bardzo szybko i pojawia się na niej coraz więcej interesujących producentów i zespołów. W muzyce LN szczególnie podobają mi się aluzje do muzyki z przeszłości - jak sampel z Jestem z miasta w Nad Wisłą. Szkoda, że w setliście zabrakło coveru W moim ogrodzie, ale i tak był to najlepszy polski występ, jaki widziałem podczas festiwalu. Potem na tej samej scenie pojawił się BARANOVSKI, którego występ był bardzo przyzwoity - nawet jeśli jeden z utworów zdecydowanie plagiatował refren Alexander Myslovitz ;) Był taki smutny okres w życiu, kiedy słuchałem oryginalnej piosenki na replayu, więc wiem o czym mówię ;p Na koniec mieli jeszcze wystąpić KAMP!, których rekomendować nie trzeba, ale ja pojechałem już z powrotem na Kosakowo. Jeśli czyta ten tekst ktoś z Chill Zet, bardzo prosimy o Holly Blue w przyszłym roku - "Wygnani z miasta" z głośników przed koncertem to za mało :)

Jak już zapewne wiecie, Isolation  KALI UCHIS. to nie tylko mój ulubiony album R&B, ale jeden z ulubionych albumów roku w ogóle, silny nie tylko potężną obsadą producencką, ale także niewątpliwym urokiem osobistym kolumbijskiej piosenkarki. Kali zaczęła jednak koncert od kilku utworów z początków swojej kariery - Speed i Rush, do nowych nagrań przechodząc bardzo ostrożnie. Szkoda, że zabrakło gości - oczywiście Tyler, The Creator grał na zupełnie innym festiwalu tego lata, ale... nawet wielki Damon Albarn mógłby się ruszyć i pojawić gościnnie na In My Dreams ;) Żałuję też, że wśród dobranych kawałków zabrakło Just A Stranger (które było wykonywane na Coachelli), a także Tomorrow Kevina Parkera.

Później chciałem iść na kolejną współpracownicę Gorillaz - LITTLE SIMZ, ale przy zamawianiu kolejnego drogiego Tymbarka odkryłem, że nie mam przy sobie karty kredytowej - na szczęście znalazła się na polu. Wiedziałem, że dużym zainteresowaniem cieszył się występ KALEO, ale kilka minut wystarczyło na stwierdzenie, że zdecydowanie nie jest to muzyka dla mnie. Kolejną godzinę spędziłem więc na opisywanej na blogu przed moim wyjazdem RESINIE, czyli polskiej artystce eksperymentalnej, Karolinie Rec. Miałem obawy, jak jej muzyka sprawdzi się na takim "ludycznym" festiwalu i częściowo miałem rację - nie obyło się bez głupich komentarzy kilku półgłówków o niezbyt wyrobionym guście muzycznym. Tego typu widzowie szybko jednak opuszczali scenę. Muzyka Karoliny nie brzmi na żywo jeszcze tak dobrze jak chociażby jej kolegi "po instrumencie", czyli Olivera Coatesa (może rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jakiś wizuali, tak jak Coates?), było to jednak z pewnością bardzo ciekawe doświadczenie. 

Podobnie jak w wypadku innych dni festiwalu, jednym z moich głównych założeń było unikanie hip hopu. A przynajmniej większości hip hopu :) Dlaczego ominąłem Little Simz napisałem przed chwilą, Vince ostatecznie przegrał z Resiną, ale moje omijanie TACONAFIDE, YOUNG THUGA (czy też - innego dnia - MIGOS) było już całkowicie celowe. :) Nie wybrałem się też na SIGRID - Strangers to dobra piosenka, ale każdy kolejny singiel był dla mnie coraz większym rozczarowaniem. Stanowczo wolałbym, aby jej miejsce na listach przebojów i playlistach radiowych zajęła na przykład Shura... Żałuję, że na set Resiny nałożył się koncert FFRANCIS, o których dowiedziałem się w ostatniej chwili - przyznaję, że nie wiedziałem, że to właśnie w tym zespole działa obecnie Misia FF. Ich muzykę będę musiał jeszcze nadrobić. Przed główną gwiazdą zobaczyłem zatem polski zespół NIXES. Wiedziałem tyle, że jest bardzo popularny wśród moich znajomych i w sumie spodziewałem się elektroniki albo synthpopu, tymczasem trafiłem na przyjemny dla ucha indie rock, inspirowany nieco brzmieniem lat 60, a także chociażby Fleetwood Mac.

Kolejne koncertowe marzenie spełnione... Ci, którzy pod koniec zeszłego roku klęli wędrującego ludzika na stronie z biletami na nieszczęsny darmowy koncert GORILLAZ, tym razem mogli odetchnąć z ulgą - wejściówek nie zabrakło dla żadnego zainteresowanego występem. Narzekałem na setlisty wielu koncertów podczas tego festiwalu, ale tym razem jestem całkowicie usatysfakcjonowany. Damon Albarn i spółka znakomicie wyselekcjonowali nagrania - odpowiednie proporcje zajęły klasyki (wzruszyłem się przy On Melancholy Hill :) ) , piosenki z Humanz i te z najnowszego krążka. Humility i Hollywood to znakomite imprezowe bangery - generalnie cieszy mnie, że Gorillaz coraz pewniej idą w elektronikę (Strobelite i Andromeda na wcześniejszym albumie), ale szczególnie dobrze zapamiętałem wykonania Magic City i Souk Eye. Ta druga piosenka to chyba najlepsze nagranie na TNN, choć zupełnie nie brzmi jak Gorillaz - to raczej melancholijny Albarn z ballad późnego Blur i - jak najbardziej - Everyday Robots. Całość miała tylko jedną wadę - nie rozumiem, po co ściągać Kali i Vince'a ze sobą... jeśli She's My Collar i Ascension zostały ostatecznie wycięte z setlisty ;) Trochę to dziwne ;)

Hot take, którego jeszcze nie poruszałem publicznie: Plastic Beach to najlepszy album Gorillaz. Bo są na nim On Melancholy Hill i Stylo, dwie najlepsze piosenki Gorillaz.

Byłby nim również, gdyby znajdowały się na nim WYŁĄCZNIE te dwie piosenki. :)

Piątek zakończyłem koncertem SG LEWISA, którego wspieram od czasów jego współpracy z Jessie Ware w ramach PMR Records. Niestety, producent miał wyjątkowego pecha do techniki, wielokrotnie przerywając występ z powodu problemów ze sprzętem. Nie, żeby specjalnie to przeszkadzało bardzo entuzjastycznej (i chyba już mocno podchmielonej ;) ) publiczności z pierwszego rzędu. ;) Zgodnie z moimi oczekiwaniami, najlepiej wypadły wczesne utwory Lewisa, jak Warm i No Less.

SOBOTA



Bruno Mars z zespołem (fot. Interia Muzyka)

Sobota była nie tylko dniem, w którym musiałem radzić sobie bez power banku i aparatu, ale także tym... no cóż... specyficzna, jeśli chodzi o poziom. Nie chcę być specjalnie złośliwy, ale faktem jest, że aż czterech wykonawców ze składu tego dnia widziałem już wcześniej... z czego dwa akty w poprzednim miesiącu, co daje pojęcie o braku wyboru. Ten dzień także zaczęliśmy od wizyty na Alter Stage. Muzyki BOMBA ESTEREO nie znaliśmy przed festiwalem - jest to połączenie typowych latynoskich gatunków z bardziej współczesnym brzmieniem. Nie jest to może poziom innych aktów zajmujących się podobną mieszanką (oczywiście natychmiast przychodzą do głowy Islam Chipsy i Ata Kak), ale dynamiczne piosenki bardzo łatwo wpadały w ucho, i miałem niewątpliwie dużą zabawę. W pewnym stopniu ten koncert zrekompensował mi przegapienie Superorganism.

Kolejnym zespołem, który widziałem tego dnia były LOR. O istnieniu tej formacji dowiedziałem się dzięki Sylwestrowi z bloga Podróże Muzyczne, który jest prawdopodobnie największym fanem tej młodej grupy ;) Nie miałem jednak nigdy okazji wgłębić się w ich muzykę, ale później zobaczyłem je jako support przed Rhye i odniosłem bardzo pozytywne wrażenie. Spodziewałem się wtedy "kolejnej grupy folkowej", tymczasem nastolatki zaskoczyły mnie dużą dojrzałością prezentowanego materiału. Dziewczęta z Lor są szalenie sympatyczne i urocze, a ich muzyka czerpie wyraźnie - także wokalnie - z dorobku Kate Bush (nie wiem, ale typuję, że na pewno są jej fankami). W tej chwili w sieci znajduje sie tylko kilka nagrań - trzy na Spotify, trochę więcej na YouTube - ale wiadomo, że pracują nad debiutanckim albumem. Mavoy Music czeka na niego z niecierpliwością - to powinien być świetny krążek.

DAWID PODSIADŁO na żywo przywodzi mi zawsze bardzo negatywne skojarzenia (powiem tyle, że nie są one winą samego Dawida). Tym razem jednak koniecznie wybrałem się na nowy występ, zachęcony zapowiedzią nowego materiału. Miałomiasteczkowy nie podoba mi się zupełnie, ale inne nowe utwory wypadły lepiej. Wielu zauważyło, że kilka starszych utworów - chociażby No albo Nieznajomy zostały przearanżowane aby brzmieć w inny, elektroniczny sposób. Nie wiem, czy rzeczywiście była to dobra decyzja - nie jest to może EDM, ale nie widzę Dawida w roli polskiego Bon Ivera. Dobry koncert, ale budzący pewien niedosyt - do pełnej oceny wstrzymam się jednak, kiedy usłyszę płytę. Zupełnie inne wrażenia miałem dzięki widzianej po raz drugi na żywo SEVDALIZIE. Podobnie jak jej poprzedni występ, był to niezwykle erotyczny, sensualny show z towarzyszącym wokalistce tancerzem kradnącym show na kilka minut. Tym razem jednak holenderskiej artystce było nieco trudniej pozostać "in character" - zwróciłem uwagę, że w gruncie rzeczy jest to bardzo energiczna osoba, której dużą przyjemność sprawiło występowanie przed tak dużą publicznością. Myślę, że o jej powrót do Polski możemy być spokojni.

BRUNO MARS to Bruno Mars - nie będę pretensjonalny, ucieszyło mnie jego ogłoszenie na ten festiwal. Zawsze pozwala to oszczędzić jakieś 200 złotych ;) Przy jego koncercie stanąłem jeszcze dalej od sceny jak na Gorillaz i aż głupio było mi tańczyć... to znaczy było tak do momentu, w którym wybrzmiały takie hity jak Locked Out Of Heaven i Uptown Funk, przy których już nie mogłem się opanować ;) Zabrzmiało także kilka starszych nagrań (Just The Way You Are, Grenade). Zgodnie z zapowiedzią, były też fajerwerki, ale nie jedne duże - petardy były wystrzelane w powietrze co kilka utworów. Jak obiektywnie ocenić ten występ? Bruno z pewnością mocno czerpie z dorobku klasyków R&B z przeszłości i czasami przegina - użyciu fragmentu solówki z Purple Rain zahacza o świętokradztwo. Wbrew własnym chęciom, trochę brakuje mu też do Jamesa Browna. Porównałbym go raczej do... Earth, Wind & Fire - znakomite przeboje i rzeczywiście dobra otoczka instrumentalna.

Jak to skomentowała Lena Osińska z SONAR: "Bruno Mars się spisał? Bardzo długo zastanawialiśmy się nad doborem supportu!". Polski projekt widziałem już miesiąc temu na Orange Warsaw, teraz jednak z ochotą pojawiłem się na Firestone Stage by posłuchać ich świetnej imprezowej muzyki ponownie. Podobnie jak w wypadku Linii Nocnej jest to naprawdę elektronika na światowym poziomie, którą mogliśmy pokazywać bez wstydu na Zachodzie (Sonar nawet bardziej ze względu na częściowo anglojęzyczne teksty). Nie wiem, jak to o mnie świadczy, ale przez zasiedzenie na Brunonie nie byłem ostatecznie na TRUPA TRUPA, z daleka ominąłem też przereklamowanych młodzieńców z YEARS & YEARS - ich nowa muzyka nie zachęca do podziwiania ich na żywo czy sprawdzania płyty. Nie byłem też na POST MALONE, ale tego pewnie zdążyliście się już domyśleć :) Mój czwarty (i pierwszy pełny) Open'er zakończyłem - w sumie tradycyjnie - pod Tentem, uczestnicząc w znakomitym secie ODESZA, wzbogaconym o efektowne wizualizacje. Szkoda tylko, że zabrakło Leona Bridgesa - ale on powinien zagrać przede wszystkim solowego seta :) Kolejny wielki nieobecny w tegorocznym lineupie.


NAJLEPSZE KONCERTY FESTIWALU

1. David Byrne
2. Nick Cave & The Bad Seeds
3. Gorillaz
Nagroda specjalna: Linia Nocna




CO DALEJ?

Typowanie gwiazd kolejnego Openera jest bardzo ryzykowne, ale tym razem udało mi się jakoś przewidzieć dwóch headlinerów - Arctic Monkeys i Gorillaz! Kto mógłby wystąpić w 2019 roku? Hmm... Przede wszystkim liczę na "nadrobienie" wykonawców, o których wspomniałem w poprzednim poście (i na początku tekstu), bo nieobecność chociażby St. Vincent jest lekko kompromitująca Jeśli chodzi o rock, nie ma co już chyba spodziewać się Arcade Fire - kto to zatem będzie? The Killers? QOTSA, które ostatecznie zagrało poza Openerem? Bardzo trudne do przewidzenia. Spodziewałem się Lykke Li, no ale ona właśnie ogłosiła studyjny koncert w listopadzie. Dużą radość sprawiłaby mi obecność FKA Twigs. Czuję, że po premierze płyty wrócą do nas Interpol. Do tego pewnie jakiś grime'owy raper pracujący obecnie nad nowym krążkiem - był już Skepta, to teraz może Stormzy? A jeśli chodzi o headlinera popowego.... Jeśli chodzi o dużą męską gwiazdę R&B po Weekndzie i Marsie został już tylko Justin Timberlake... chyba, że Ziółkowski wpadnie na jakiś naprawdę kontrowersyjny pomysł, typu Ed Sheeran. Mówię serio. Oczywiście może to być także raper - Polskę ciągle omijają takie duże nazwiska jak Jay-Z (wiem wiem - ale mówiło się o jego solowej trasie festiwalowej, która ostatecznie odbyła się tylko w USA), Kanye czy Eminem - ale to może być kwestią czasu.  I jeszcze jedna myśl - ze "strefy Live Nation" (drogie koncerty powyżej 200 złotych, akty bardziej "zasłużone" jak "na topie") w tym roku byli Depeche Mode, nie zdziwiłoby mnie, gdyby w przyszłym roku był to Lenny Kravitz. Mam nawet taką nadzieję, bo bilety na niego są właśnie bardzo drogie, a jego muzyka na pewno interesuje mnie bardziej niż DM :)