(plakat festiwalu autorstwa Jakuba Zasady)
Wprowadzenie
Darmowy festiwal rozgrywający się w moim mieście (dziesięć minut
spaceru od mojego mieszkania – sprawdziłem!), w dodatku ze znanymi
nazwiskami, powinien przyciągać moją uwagę, ale przyznaję, że z
Innymi Brzmieniami mam stosunkowo niedużą historię. Wynika to z
dwóch przyczyn – po pierwsze, z moją prywatną historią, i
faktem, że do zeszłego roku nie mieszkałem tu na stałe. Po
drugie, jest to alternatywny festiwal, definitywnie w stylu Offa, ale
nawet bardziej niszowy, tak więc mój gust powoli ewoluował w jego
kierunku. Pamiętam, że pojawiłem się na błoniach zamkowych w
2018 r. (impreza odbywa się w tym miejscu od 2015 r.), ponieważ
chciałem zobaczyć George’a Clintona – występ zresztą
wzbudził we mnie mieszane uczucia, bo po artyście można było
odczuć zaawansowany wiek i wyręczał się młodszym zespołem.
Słabo pamiętam też występ Baba Zula tego
samego dnia. W 2014 r. myślałem o Goldfrapp, na których
ostatecznie nie poszedłem po nieudanej próbie zaproszenia kogoś,
na kogo obecności zależało mi dużo bardziej, niż na samym
koncercie. Dwa lata temu, pomimo trudności rodzinnych, udało mi się
w ostatniej chwili trafić na Ladytron, którzy przynieśli mi
bardzo dużo radości. Ale teraz ilekroć patrzę na listę
występujących artystów, szkoda mi Mulatu Astatke, Saula
Williamsa i szczególnie nieodżałowanego Tony’ego Allena,
którego nie ma już z nami. Ale na to nie jestem w stanie już nic
poradzić. W zeszłym roku nie byliśmy ze względu na Jazz Around
i, jakby nie patrzeć, transmisję Glastonbury. Obecny termin
jest lepszy, choć nibyyy nakrywa się z kolei z Openerem.
Festiwal organizowany jest od 2008 r, początkowo na rynku. Od 2014
r. jego głównym organizatorem jest jedna z głównych placówek
kulturalnych miasta, staromiejskie Warsztaty Kultury. Byłem trochę
zmieszany jego podwójną nazwą, ale jak tłumaczy Wikipedia:
„Wydarzenie odbywa się pod marką Wschodu Kultury, czyli projektu
realizowanego przez Narodowe Centrum Kultury ze środków
Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego”. W tym samym cyklu
organizowane są także wydarzenia w innych miastach. To samo hasło
zastrzega to samo, co podkreślał prowadzący koncerty redaktor
Józef Szopiński z Radia Lublin (mój dawny uniwersytecki
wykładowca…) – nacisk na parytet płci podczas festiwalu i
współpracę z międzynarodowym projektem Keychange. Warto
też dodać, że Inne Brzmienia to nie tylko muzyka, w programie są
także wydarzenia literackie, dla dzieci, artystyczne – sam
uczestniczyłem w pierwszym dniu w wystawie rysunków litewskiej
artystki Daivy Kairevičiūtė (bardzo polecam jej sztukę!),
zorganizowanej w budynku Warsztatów.
Czwartek
Czwartek wydał mi się najbardziej interesujący, ponieważ
najbliższy naszym własnym zainteresowaniom (jego przeciwieństwem
była sobota, wypełniona punkiem i metalem). Inne Brzmienia mają
obecnie jedną główną scenę, w formie namiotu, na której
odbywają się niemal wszystkie wydarzenia muzyczne imprezy (z
wyjątkiem mniejszych plenerowych występów). Pod sceną ustawione
zostały leżaki, zabrane później, kiedy The Messthetics dodali
więcej energii, ale wydały się one odpowiednie do pierwszych
występów tego dnia. Pogoda była wyjątkowo upalna, powyżej 30
stopni, ale nie przeszkadzało mi to (i byłem zawiedziony, kiedy
kolejnego dnia była już słabsza).

Pierwszą występującą artystką była NFNR, czyli Olesia
Onykiienko, łącząca w swojej twórczości ambient, nagrania
terenowe, IDM, techno - będąca także kompozytorką ścieżek
dźwiękowych teatralnych i filmowych. Onykiienko rozpoczynała
karierę muzyczną jako dyrygentka chóru i wykorzystuje swoje
doświadczenie w tym zakresie w tworzeniu kompozycji elektronicznych
w wielu gatunkach. Olesia jest także zaangażowana w pomoc
charytatywną jej cierpiącym rodakom na Ukrainie, organizując
koncerty charytatywne i zbiórki na pomoc żołnierzom. Tak się
składa, że przed tym występem słuchałem w domu nowej płyty
Rival Consoles (którą
polecam), i było to całkiem logiczne przejście –
myślę, że to dobry komplement dla Ukrainki.

Byłem naprawdę zaskoczony, kiedy w składzie Innych Brzmień
pojawił się LARAAJI – najczęściej słuchany przez nas
artysta w line-upie (Last fm podaje ponad sto odsłuchań), prawdziwy
weteran ambientu, który był części oryginalnej serii pionerskich
albumów gatunku wydanej na przełomie lat siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych przez Briana Eno, multinstrumentalista
(cytra, pianino, skrzypce, sekwencer), a także, czego nie pamiętałem
i o czym przypomniał mi ten występ – wokalista, sam wykonujący
wokale w części swoich nagrań. Laraaji odkryłem dzięki
serii reissues, ale kompozytor pozostaje płodny twórczo – w
istocie, w piątek ukazała się jego najnowsza kompozycja Holomin1 . Artysta ma hipnotyczną prezencję sceniczną, w drugiej
połowie występu wspomogli go artyści prezentowanej szerzej podczas
festiwalu wytwórni Stone Tapes.

Album JAMESA BRANDONA LEWISA i THE MESSETHETICS
słyszałem niedługo po premierze, przyciągnął on dużą uwagę
krytyków – ale musiałem nie pamiętać, że dwóch członków
tego projektu – basista Joe Lally i perkusista Brendan
Canty, są jednocześnie związani z Fugazi i jest to ich
instrumentalny side-project z gitarzystą Anthonym Pirogiem.
Tak więc o ile wspólny krążek z Lewisem został wydany przez
Impulse i jest to zasadniczo album jazzowy, o tyle sekcja rytmiczna
jest o wiele dynamiczniejsza, i bliższa oryginalnym dokonaniom
muzyków, co wymaga więcej od saksofonisty – rezultatem jest
prawdziwa kawalkada energii. Bliższa jest mi wprawdzie bardziej
„czysto” jazzowa żywiołowość The Comet is Coming
(wciąż najlepszy koncert jazzowy, na jakim byłem), ale Lewis i
Messthetics wypadli znakomicie i wzbudzili na pewno największą
reakcję publiczności tego dnia.

O MITSUNE nie wiedziałem prawie nic i redaktor Szopiński
wspominając o „punkowej energii” (chyba kopiując to z ich
oficjalnego opisu ;) ) wzbudził pewne moje obawy, ale sam nie
dopatrzyłem się tego w muzyce zespołu. W istocie, kwartet
(początkowo kwintet) z Berlina, którego członkowie wywodzą się,
oprócz Japonii, także z Grecji i Australii, modernizuje tradycyjną
muzykę japońską, kierując ją w kierunku psychodelii – efekt
końcowy błyskawicznie przypadł mi do gustu i powinienem posłuchać
albumów tego projektu (premierowo była też wykonana niewydana
muzyka). Głównym instrumentem wykorzystywanym przez muzyków jest
shamisen – jeden z najbardziej znanych tradycyjnych instrumentów z
kraju kwitnącej wiśni. Ubrani w kolorowe kostiumy muzycy mają
znakomitą prezencję sceniczną, a Youka Snell i Shiomi
Kawaguchi złapały świetny kontakt z widzami, wychodząc do
publiczności podczas jednego z utworów. Kiedy myślę o tym, że
Inne Brzmienia przypominają mi najlepszy polski festiwal - Off –
myślę także o elemencie odkrycia, i Mitsune są dla mnie
prawdopodobnie największym odkryciem tej edycji.

O ELI ORLEANS usłyszałem pierwszy raz, kiedy aktorka Sophie
Thatcher puściła jeden z jej utworów w audycji NTS Radio
(było to Better Friends). Przyznaję jednak, że przez cały ten czas, do występu na Innych
Brzmieniach, nie miałem świadomości, że artystka podchodzi z
Polski, z Oświęcimia, ale obecnie mieszka w Londynie i jak sama
powiedziała na zakończenie występu, nie występowała w Polsce od
dziesięciu lat. Był to z pewnością najbardziej mroczny i – przy
całym nadmiernym użyciu tego określenia – na pewno „Lynchowski”
występ dnia – i właśnie dlatego spodobał mi się najbardziej.
Orleans gra na kilku instrumentach – w tym na thereminie, ostatnio
kojarzącym mi się głównie z Severance, ale teraz
mogłem wreszcie zobaczyć go na własne oczy, używając także
wokali i słowa mówionego. Mogłoby to się kojarzyć z występem
Felicii Atkinson, którą widzieliśmy kilka tygodni temu, ale
Orleans dodaje grozy wykorzystując zapętlone footage wideo misji
astronautycznych – zarówno z lotów, jak i kosmonautów witanych
na Ziemi, stare nagrania nabierają szczególnie onirycznego i
dezorientującego charakteru. Podobnie jak w wypadku Taurona,
artystka o imieniu Ela wygrała dzień! Od 2017 r. nie wydała nowego
materiału, publikując tylko kilka reedycji, mam nadzieję, że ta
przerwa nie będzie trwała wiecznie, ale jej katalog jest już
bardzo bogaty i godny sprawdzenia.
Piątek
Występ MARII W. HORN był prawdopodobnie najbardziej podobny
do tego, czego doświadczyliśmy miesiąc wcześniej podczas
festiwalu Kody – użycie nagrań terenowych, pulsujący dron,
nastrój raczej uspokajający (pod scenę wróciły leżaki). Według
jej oficjalnego opisu, „Maria W. Horn interesuje się
manipulacją czasem i przestrzenią poprzez ekstrema dźwiękowe oraz
przeciążenie/utratę bodźców percepcyjnych.”. Jest ona także
związana ze wspomnianym już projektem Keychange. Horn także
włączyła w swój set nową muzykę i będę z pewnością śledzić
ją w przyszłości. BUTCH KASSIDY zagrali pierwszy
zdecydowanie rockowy występ festiwalu. Angielska formacja pochodzi
z West Ealing, ich brzmienie porównywane jest między innymi ze
Swans i Godspeed You Black Emperor. Projekt był
finalistą konkursu Glastonbury Emerging Talent, ale nie przedostał
się do ostatecznego line-upu. Na lubelskiej scenie zespół wykonał
materiał ze swojego jedynego jak na razie albumu Heath
z 2021 r.

Wszyscy liczyli, że energetyczny nastrój podtrzymają zaplanowani
na ten dzień A Place To Bury Strangers, ale ze względu na
problemy z transportem ten występ został przełożony na niedzielę,
a w rozpisce dziennej doszło do przetasowań, i rocka zastąpiło
techno. Zwróciłem uwagę, że ZAMILSKĄ mogłem zobaczyć
kilka tygodni temu na Tauronie – który łączył w swoim line-upie
artystki z Kodów i, w tym wypadku, z Innych Brzmień – ale
producentka grała w sobotę. Jej debiut z 2014 r. znalazł się na
dwunastym miejscu listy rocznej The Quietus, od tego czasu
wydała dwa albumy i dwa soundtracki. Pomimo kilku nadmiernie
podchmielonych gości na widowni, zakłócających atmosferę, był
to bardzo udany set.

Myślę, że widzowie kojarzący LEE RANALDO wyłącznie
z Sonic Youth byli trochę zaskoczeni jego występem, ponieważ
był to set zdecydowanie awangardowy, a gitara była wykorzystywana w
nietypowy sposób – została uwieszona na długim sznurze, i
Ranaldo grał na niej trochę jak na cymbałach, potem została
rozbujana we wszystkie strony sceny. Był to z pewnością
najbardziej teatralny koncert, jaki widziałem od czasu niesamowitego
Keijiego Haino na zeszłorocznym Avant Art, też u nas
w Lublinie – z artystów, których widziałem na żywo, pomyślałem
także o Davidzie Byrnie. Projektowi towarzyszyły
wizualizacje Lei Singer, wykorzystujące (przynajmniej tak mi
się wydawało) cienie gitary i artysty ze sceny. Ranaldo wykonuje
Contre De Jour od 2011 r, na swoim koncie ma także
inne projekty wizualne i sound art. Wśród dokonań muzyka jest też
album z Raulem Refree, znanego czytelnikom Mavoy Music z
projektu lina raul refree.
Sobota i niedziela
W sobotę nie byłem na żadnym koncercie. Czułem, że muszę
odpocząć, w dodatku program tego dnia był wypełniony raczej
ostrzejszym brzmieniem, z punkiem i metalem, mogę więc tylko
wyrazić nadzieję, że miłośnicy naprawdę ostrej muzy bawili się
tego wieczoru dobrze. Sam spędziłem piątek w zupełnie inny
sposób, korzystając z jednego z punktów programu festiwalu, o
którym nie wiedziałbym bez zapowiedzi przed jednym z koncertów
(więc jednak mają one sens!).
Każdego dnia festiwalu, w siedzibie Warsztatów organizowane były
listening party nagrań terenowych. Czułem, że muszę wziąć
w nich udział z kilku powodów. Po pierwsze, znam osobiście osoby
nagrywające nagrania terenowe, choć są oni raczej muzykami, a
nagrania to dla nich sideprojekty. Będą oni wspomnieni pod koniec
tego tekstu ;) Nigdy jednak nie uczestniczyłem w listening party
tego typu i, mając faktyczny problem z koncentracją i lekkie
uzależnienie od telefonu (nawet podczas wielu filmów, niestety),
byłem ciekaw na ile uda mi się wytrwać w czasie takiego eventu.
Przetrwałem bez problemu, podobnie jak cała zgromadzona na sali,
dość liczna publiczność, czy na krzesłach, czy na leżakach, czy
leżąca – odbywało się w to sali widowiskowej, znanej stałym
bywalcom z pokazów filmów w ramach cyklu Miasto movie. Muszę
przyznać, że trzydzieści pięć minut zleciało bardzo szybko i
człowiek chciałby, by było to dłuższe! Z kronikarskiego
obowiązku dodam, że tego dnia słuchaliśmy nagrań Krzysztofa
Topolskiego (Arszyna), nagranych chyba nad rzeką lub jakimś
jeziorem.
Kolejnego dnia, przy okazji bycia w mieście w innych celach,
zajrzałem do Zaułka Hartwigów na wystawę fotografii Jana
Tadeusza Ścibiora, kolejny świetny element programu festiwalu.

Początek niedzielnych koncertów skierowany był przede wszystkim w
stronę tych, którzy byli nienasyceni jazzu po świetnym występie
Jamesa Brandona Lewisa i The Messthetics kilka dni
wcześniej. W bardziej free jazzowym repertuarze znakomicie
zaprezentowali się EMMELUTH’S AMOEBA, projekt
skandynawski, częściowo norweski, częściowo duński. Bandleaderką
formacji jest saksofonistka Signe Emmeluth, do której na
scenie dołączają pianista Christian Balvig, gitarzysta Karl
Bjorå i perkusista Ole Mofjell. Awangardowy klimat
podtrzymał występujący po nich zespół IVO SHANDOR &
THE GOZER WORSHIPPERS – związany z wytwórnią
Antena Krzyku, tak samo jak kiedyś występująca już na
festiwalu w przyszłości Trupa Trupa. Grupa została
stworzona przez znanego na scenie gdańskiej muzyka Bartosza
Borowskiego, oprócz niego częścią ISTGW są także Dagmara
Cichocka (pianino i – świetny – wokal), Michał Klama
(perkusja), Patrycja Tempska (saksofon) i Jakub Szwemin
(bas). Muszę szczególnie pochwalić artystów, ponieważ, o ile nie
przegapiłem kogoś w sobotę, byli dopiero pierwsi z występujących
na Innych Brzmieniach, którzy wspomnieli na scenie o ludobójstwie w
Palestynie, zadeklarowali także przekazanie środków ze sprzedaży
kompletnego merchu i płyt tego dnia na pomoc ofiarom. Bardzo za to
dziękuję.

RAPHAEL ROGIŃSKI to warszawski muzyk eksperymentalny,
zainteresowany muzyką folklorową, jazzową i improwizacyjną. W
projekcie zaprezentowanym na lubelskiej scenie wystąpił wspólnie
ze Słoweńcem IZTOKIEM KORENEM, na co dzień występującym w
zespole Śirom. Koren gra na takich instrumentach jak banjo
(„preparowane banjo”, jak podkreślił redaktor Szopiński, czyli
poddane modyfikacjom), gembri, balafon, kalimbę, perkusję, gitarę,
syntezator, morin khuur. Artysta wydał trzy solowe albumy, a teraz
przygotowuje się do premiery wydawnictwa z Rogińskim, które ukaże
się jesienią. Był to najbardziej wyciszony, minimalistyczny set na
tegorocznych Innych Brzmieniach, co przyniosło kontrast z kolejnym
występem, pierwotnie nieplanowanym w tym miejscu.

A PLACE TO BURY STRANGERS byli chyba najbardziej
oczekiwanym koncertem edycji – i ich jedynym bezpłatnym z kilku
występów w Polsce w tym roku. Opóźnienie w ich występie tylko
zwiększyło hype związany wokół zespołu, oczywiście całkowicie
zasłużony i spełniony wreszcie w niedzielny wieczór. Muzycy dali
naprawdę niesamowity, bardzo głośny, bardzo energetyczny występ,
który rozgrywał się…. nie tylko na scenie namiotu. Żeby uniknąć
pogo, ustawiłem się trochę dalej od sceny i z zadowoleniem
zauważyłem, że najwięksi wariaci szaleją tylko w wydzielonym
korytarzu… do czasu, kiedy zespół postanowił przenieść koncert
na widownię. Najpierw w stronę publiki, crowdsurfując, podążył
bęben perkusji, a za chwilę wśród widzów znalazł się Oliver
Ackermann, lider i wokalista grupy (i jedyny oryginalny członek,
skład zespołu podlegał częstym zmianom). Był to naprawdę
rewelacyjny występ, rock na najwyższym poziomie – jak już
komentowałem wcześniej w mediach społecznościowych, było to na
pewno lepsze niż głośne wydarzenie rockowe tygodnia, czyli
odgrzewany kotlet w postaci reaktywacji Oasis, nie zdziwiłbym się
także, gdyby APTBS dorównali grającym dzień wcześniej na
Openerze Nine Inch Nails.

Choć zmęczenie po bardzo energetycznym secie dało się we znaki, i
niestety ostatni koncert (gruziński projekt Niwa) był po zmianach
już naprawdę późno, wspomnę jeszcze, że na koniec
uczestniczyłem w kawałku koncertu zespołu MAIDAVALE.
Szwedzki zespół psychodeliczny czerpie inspiracje z krautrocka,
post-punku czy nawet afrykańskiego bluesa. Ich najnowszym
wydawnictwem jest zeszłoroczny album Sun Dog.
Replay
Oglądam dużo koncertów na YouTubie i szukając info o artystach
występujących na Innych Brzmieniach znalazłem sporo dłuższych
nagrań z innych koncertów. Podrzucam tym, którzy nie mogą
zobaczyć ich na żywo
NFNR
https://www.youtube.com/watch?v=cXO1Agz_8Pc
https://www.youtube.com/watch?v=nv9O-ZLQc-s
Laraaji
https://www.youtube.com/watch?v=07XPyN315NE
https://www.youtube.com/watch?v=vQZQIhBA-pU
James Brandon Lewis and The Messthetics
https://www.youtube.com/watch?v=FmVFeaEi8jU
Mitsune
https://www.youtube.com/watch?v=VSF0tgvpfVs
Ela Orleans (niestety, jedyne wideo jest z 2013 r.)
https://www.youtube.com/watch?v=XLh00lbSQeI
Maria W. Horn
https://www.youtube.com/watch?v=6Ox_spzJpAc
Butch Kassidy (nagranie z Offa, gdzie grali dwa lata temu)
https://www.youtube.com/watch?v=BmR0tyM74Z4
Zamilska
https://www.youtube.com/watch?v=k_qt6MvpiL8
Lee Ranaldo – Contre De Jour
https://www.youtube.com/watch?v=YlhgO3gyACM
Emmeluth’s Amoeba (jedyne dłuższe wideo jakie znalazłem, z
2019 r.)
https://www.youtube.com/watch?v=TgDmZEoLEF8
A Place To Bury Strangers
https://www.youtube.com/watch?v=HwR2kIv3Bpg
Maidavale
https://www.youtube.com/watch?v=Zoi0qjC34ig
https://www.youtube.com/watch?v=VsOhGWvy88o
Te konta wrzuciły kilka nagrań z Innych Brzmień 2025, głównie
krótszych https://www.youtube.com/@77wrzosek77
https://www.youtube.com/@lubiekonfitury9485
Przyszłość
W przyszłym roku festiwal także odbędzie się na początku lipca.
Wspominałem już o tym, jak blisko mieszkam, dlatego dużym
rozczarowaniem była informacja, że festiwal będzie musiał
tymczasowo przenieść się w inne miejsce podczas rewitalizacji błoń
zamkowych. Nie jestem w stanie wymyślić wielu lokalizacji (Ogród
Saski? Park Ludowy?), a z każdej czeka mnie długi powrotny spacer,
bo nie mamy niestety w Lublinie komunikacji nocnej z prawdziwego
zdarzenia. A wątpię, by sam festiwal był w stanie ogarnąć coś
takiego.
Każdą recenzję festiwalową kończę listą życzeń, choć nie
wiem, na ile jestem w stanie wbić się w upodobania organizatorów.
Inne Brzmienia są imprezą z natury niszową i jak już wspominałem,
nie interesują mnie wszystkie gatunki na niej. Mimo wszystko
pozwoliłem sobie stworzyć listę jeszcze przed festiwalem.
Uprzedzam na wstępie, że jest bardzo długa i powiem tak: obecność
choćby jednego z tych artystów, lub kilku w kolejnych latach,
sprawi mi BARDZO dużo radości. Starałem się być eklektyczny i
nie przesadzać z elektroniką albo soulem/R&B/rapem, bo tych
gatunków, akurat mnie interesujących bardzo, w profilu Innych
Brzmień nie ma za dużo. Starałem się również nie przesadzić z
rangą artystów. Inne Brzmienia to impreza darmowa, finansowana z
samorządu i ministerstwa i dobrze byłoby, mimo wszystko, gdyby tak
pozostało. Dlatego uniknąłem wykonawców, którzy wydają mi się
zbyt „openerowi”, ale już pozostawiłem artystów, których,
myślę, nie powstydziłby się Off. Część z tych wykonawców nie
jest w tej chwili gotowa na koncerty europejskie, albo może nie
planować ich w 2026 r. – nie oznacza to, że nie będą mogli
pojawić się w Lublinie w kolejnych latach.
Mógłbym napisać, że porządek jest czysto alfabetyczny i nie ma
tu priorytetów, ale skłamałbym, bo naszą prośbą numer jeden do
każdego jest Nabihah Iqbal, ponieważ żal za przegapienie
mojej koleżanki live na Tauronie jest olbrzymi. W dodatku
rozmawiałem już z Nabihą na temat Innych Brzmień, dlatego dobrze
byłoby to pociągnąć dalej :) Na pewno to, co napisałem w
zakończeniu postu o Kodach o takich artystach jak Hinako Omori,
Ganavya czy Arushi Jain, podtrzymuję i tutaj, bo imprezy
częściowo nakładają się profilami
https://www.mavoymusic.com/2025/06/festiwal-kody-2025.html.
Lista:
Airiel, Alabaster DePlume, Ana Roxanne, Annie Hart, Art School
Girlfriend, Arushi Jain, Benjamin Clementine, Blushing, Briana
Marela, C Duncan, Carla Dal Forno, Charlotte Adigery & Bolis
Pupul, clipping, Cole Pulice, dalek, Dave Okumu & The 7
Generations, Deary, Electric Youth, Emma-Jean Thackray, Fabiana
Palladino, Fazerdaze, Frankie Rose, Ganavya, Golem Macanique, Hekla,
Helado Negro, Hinako Omori, Ibeyi, Ibibio Sound Machine, Ichiko Aoba,
Julia Holter, Julianna Barwick, Kaela, Kadhja Bonet, L'Rain, Laura
Groves, Laura Misch, Loscil, Lucinda Chua, Lucrecia Dalt, Låpsley,
Maria Somerville, Maria Usbeck, Mary Lattimore, Miki Berenyi Trio,
Nabihah Iqbal, Nadah El Shazly, Nadine Shah, Nailah Hunter, Nation Of
Language, Nite Jewel, NYX, Penelope Trappes, Poison Girl Friend, Pure
Bathing Culture, Raisa K, Real Lies, Rival Consoles, Rosie Lowe, Sea
Lemon, Small Black, Tallies, Tamaryn, Tashi Wada, Tei Shi, The
Orielles, The Reds, Pinks and Purples, William Doyle, Yazmin Lacey,
Yumi Zouma, Zola Jesus