Obsługiwane przez usługę Blogger.

Julia Holter - Aviary (pełna recenzja)




INFO: Poniższy tekst jest pełną, nieskróconą wersją mojej recenzji Aviary Julii Holter, która ukazała się dzisiaj na Soundrive. Jestem bardzo zadowolony z tego tekstu i uważam, że epicka płyta zasługuje na "epicki" tekst.  1200 słów. Dlatego publikuję tutaj całość. Kiedy przeczytacie, zrozumiecie, że Julia doceniłaby taki szacunek do słowa :) Przypomnę, że Aviary zajęło drugie miejsce w naszym rankingu płyt 2018 r.

RECENZJA


Julia Holter osiągnęła w ciągu ostatniej dekady wyróżniającą się pozycję pośród songwriterek, skutecznie łącząc w swojej twórczości folk z eteryczną elektroniką. Jej najnowszy album, Aviary – trzeci studyjny dla Domino Records- to najdłuższe wydawnictwo w dyskografii artystki – łącznie trwa aż 90 minut. Jest to również jej opus magnum.

Sama Holter nie spodziewała się, że jej kolejny krążek nabierze prawdziwie epickiego wymiaru: „Podeszłam do tej płyty z luźnym podejściem, a to oznaczało podążanie za piosenką, gdziekolwiek ona popłynie. Jeśli pójdzie w kierunku czegoś meandrującego, co zajmie całą dodatkową minutę, muszę po prostu jej na to pozwolić. Ostatnie kilka płyt powstało bardziej w studio, a ta jest w zasadzie jak kanapka studyjna: zaczęła się w moim pokoju, potem poszliśmy do studia, a potem została dokończona w moim pokoju. Wszystkie wokale i syntezatory nagrałam sama w domu, więc jest to w pewien sposób bardzo intymna płyta. Jest to bardzo podobne do tego, co robiłam przez długi czas, ale czuję, że popchnęłam to w więcej kierunków, niż kiedykolwiek wcześniej.”. Aviary jest końcowym efektem długich sesji nagraniowych, których rezultatem były nagrania godzinnych improwizacji, z których Holter wybrała „to, co dobre”, gotowe do aranżacji w studiu. W nagraniach albumu wziął udział w dużej mierze ten sam zespół, co w przypadku poprzednich krążków Julii – skrzypek Andrew Tholl, basista Devin Hoff, perkusista Corey Fogell, współproducent Have You In My WildernessCole MGN, czy wreszcie Kenny Gillmore, basista na Ekstasis, który teraz również odpowiada za produkcję Aviary. Najistotniejszym nowym dodatkiem do grupy jest grająca na skrzypcach, wioli i śpiewająca w chórkach Dina Maccabee, najbardziej rozpoznawalna dzięki grze na Metals Feist Maccabee po raz pierwszy dołączyła do Holter na zeszłorocznym live albumie „In The Same Room”.

Jeśli Have You In My Wilderness było najbardziej stonowaną ze wszystkich płyt Julii i przybliżyło ją większej publiczności, Aviary jest bardzo zdecydowanym powrotem do brzmienia awangardowego.W istocie, w końcowych wersjach utworów znajdujących się na płycie możemy odnaleźć wyraźne ślady sesji przeprowadzonych przez Julię we własnym mieszkaniu, co czyni z niej nie tylko inspirującą wokalistkę, ale także producentkę i inżynierkę dźwięku i stawia ją w jednym szeregu z tak innowacyjnymi artystkami jak Laurie Anderson czy Kate Bush. Przy okazji premiery, Holter podzieliła się ze słuchaczami NTS Radio miksem zatytułowanym Sweet In The Melting World, prezentującym inspiracje nowego krążka – gorąco polecam odsłuchanie na Mixcloudzie całej audycji, w której znalazło się miejsce na muzykę z „Blade Runnera”, fragmenty filmów przyrodniczych Davida Attenborougha, Alice Coltrane i Yoko Ono. Nie trudno jednak odnieść wrażenie, że ten tytuł mógłby równie dobrze nosić sam album, który jest reakcją Julii na przemiany zachodzące w otaczającej ją rzeczywistości. Holter unika w swojej twórczości i wypowiedziach wyraźnych politycznych aluzji, ale jednocześnie przyznaje: „Chciałam być tak surowa na tej płycie, jak tylko mogłam (…) Nie wiem, czy jest to właściwa estetyka, czy też właściwy wybór, pod względem formy. Po prostu zrobiłam to, co miało sens, i czuję, że to bardzo ważna odpowiedź. Jedna rzecz, z której zdałem sobie sprawę, to, że tak samo jak to, że każda praca jest polityczna, z natury rzeczy, tak każda praca jest z natury osobista.”.

Julia od zawsze czerpała z literatury, cytując Eurypidesa, Virginię Woolf i Colette na swoich poprzednich krążkach. Liryczna intertekstualność zostaje jednak znacząco rozszerzona na Aviary, gdzie Holter włącza w swoje utwory Dantego, Puszkina.W I Would Rather See wykorzystuje technikę mezostyku, czyli komputerowo generowanego wiersza tworzonego jednocześnie w poziomie i pionie (technika ta została spopularyzowana przez Johna Cage’a) w celu przetworzenia fragmentu angielskiego tłumaczenia Safony dokonanego przez poetkę Anne Carson. Zamykające album „Why Sad Song” jest autorskim przekładem tybetańskiego chorału („If I fall, I can try to hang on so a giant sky calls, why sad song? Call whyI'mbeggingall for forgiveness”). Wreszcie znakomitą werbalną igraszką jest „LesJeux To You”, rozpoczynające się od słów „Yell out the shorter epithet, if you remember the order of the letters”, a przeobrażające się w zaskakujący kalejdoskop przypadkowych wyrazów. Jak mówi sama Holter: „Lubię zbierać teksty i uczestniczyć w tym, co uważam za ciągły proces tłumaczenia, jakim jest muzyka lub sztuka. Myślę, że zawsze pożyczamy od siebie nawzajem. Wszystko już kiedyś było. Jeden z utworów nosi nazwę "Colligere" - co oznacza "kolekcjonowanie". Fascynacja językiem staje się zatem jednym z motywów przewodnich krążka. Tytuł Aviary (polskie „woliera”) – pochodzi z opowiadania autorstwa libańskiej poetki Etel Adnan z 2009 roku i zainspirowany jest następującym cytatem: "Znalazłam się w wolierze pełnej kurczących się ptaków". Ptaki są dla Julii znakami wspomnień i przemyśleń. "Ptaki mogą być piękne, ale mogą również wydawać te straszne, gwałtowne dźwięki. Podobnie jak ty możesz mieć piękne wspomnienia i straszne wspomnienia, porywające i przerażające myśli w umyśle. (…)Być może jest to kwestia wieku - zaczynasz to zauważać w miarę jak się starzejesz, ale w teraźniejszości twojego życia jest tak wiele przeszłości! Dla mnie ptaki są symbolem pamięci" – mówi. Jak zauważa Holter, ptaki kojarzone są z pamięcią przynajmniej od średniowiecza, kiedy to mnisi kopiowali moralizatorskie opowieści o tych zwierzętach. Poprzez proces ponownego kopiowania mnisi skupiali się na tekście, słowo po słowie, cierpliwie zanurzając się w jego estetycznym świecie. Nieuchronnie jednak pojawiały się różnice i przeinaczenia, gdy w pośpiechu lub znużeniu skryba popełniał błędy. Ten proces nie jest więc wcale odległy od tego, jak swoje utwory komponuje sama Julia Holter.

Jej głos jest nadal punktem centralnym - ale jest bardziej odległy niż na poprzednich wydawnictwach artystki. W muzykę wplecione zostają kuszące melodie, pozornie bez wysiłku. Echo gongów, smyczków nabrzmiewa z odległości wielu kilometrów, bębny stukają, elektronika szemrze i pęka. Głos Julii kołysze się wraz z tokiem albumu, dodając szum lub świergot, w zależności od tego, co w danej chwili podpowiada linia melodyczna. Każdy utwór posiada swoją własną głębię i wyraźny kształt. Płyta rozpoczyna się od celebracyjnego Turn the Light On - utworu będącego bardzo wyraźnym wstępem do konceptu Aviary, podobnym niemal do aktu stworzenia. Everyday is an Emergency jest szarpiące, na granicy słuchalności. Zaczyna się od czterominutowych, ułożonych na granicy błędu, wysokotonowych dźwięków dud i klawiatury. Początkowo wyobcowane syreny wpadają w hipnotyzujący wzór, rodzaj medytacji nad wspomnianą kakofonią. Whether prawdopodobnie mogłoby zostać uformowane w piosenkę o popowym charakterze, ale uniemożliwia to eksperymentalny kaprys Holter. Voce Simul jest nokturnowe i nieco paranoiczne, gdyż harfa i mieniąca się elektronika sprawiają wrażenie bezcelowego przedzierania się przez zamieszanie. Chaitius to utwór żałobny, uporządkowany smyczkiem. Kumulacją albumu wydają się jednak dwa promujące go singlowe utwory, I Shall Love 2 i Words I Heard, syntetyczne nagrania, w wykonaniu Holter będące niezwykle wrażliwą i delikatną proklamacją uczucia i jego górującej siły w życiu („That is all, that is all, there is nothing else, I am in love (…) In all the human errors there is something true, but do the angels say I shall love?”). Jej celem staje się rozbudzenie tych uczuć,które stały się przesłonięte lub zapomniane wewnątrz nas wszystkich.

Na Reddicie jeden z słuchaczy określił Aviary jako „płytę wysłaną przez Joannę Newsom z przyszłości, dla niepoznaki podpisaną nazwiskiem Julia Holter”. Myślę, że choć opinia ta trafnie sugeruje kierunek, w jakim podążyła Holter muzycznie, jest ona krzywdząca dla pracy, jaką wykonała Julia nad tym wydawnictwem, dotykając w końcowym rezultacie tego wysiłku każdego zakamarku swojego muzycznego widnokręgu. Jest to niewątpliwie album o oszałamiającym rozmachu, z patetycznym nastrojem całkowicie odpowiadającym jego ambitnej długości. Może on zawierać mnóstwo urzekających pejzaży dźwiękowych i melodii, ale daleko mu do przystępnego słuchania. Gdy jednak pozwolimy. aby nas zaabsorbował, jest w stanie ofiarować przeżycie o wyjątkowej wartości estetycznej.

Ocena: 5/5

Brak komentarzy: