Obsługiwane przez usługę Blogger.

Jedenaście płyt z 2025 r, których nie słyszałeś

 


Udało mi się dotrzymać wcześniejszej obietnicy! Zanim w przyszłym tygodniu, trochę wcześniej niż zwykle, opublikuję ranking płytowy, czas na drugą część mojej serii o niedocenianych albumach roku. Podobnie jak w wypadku pierwszej części, pominąłem albumy mało popularne, które jednak były przeze mnie prezentowane, skoncentrowałem się się na blogowych nowościach.

Marshall Allen’s Ghost Horizons – Live In Philadelphia


New Dawn, pierwszy solowy album Marshalla Allena, najbardziej znanego z występów w Sun Ra Arkestra, wydany w roku, w którym artysta obchodzi STO PIERWSZE urodziny, wzbudził zasłużone uznanie. Bez większego echa przeszło jednak inne nowe wydawnictwo Allena, być może dlatego, że jest to album koncertowy nagrany w 2022 r. Wśród gości dołączających do niego w projekcie Ghost Horizons są: podziwiany przeze mnie niedawno w Lublinie James Brandon Lewis, Immanuel Wilkins, a także, bardziej niespodziewanie, James McNew z Yo La Tengo i Charlie Hall z The War On Drugs.


Cécile McLorin Salvant – Oh Snap


Jazzową wokalistkę Cécile McLorin Salvant poznałem dzięki Gillesowi Petersonowi, ale artystka z Miami nie zalicza się do nowicjuszek – w istocie wydała już osiem albumów, z czego sześć zostało nominowanych do Grammy – zdobywając trzy. Na jej nowym albumie znalazło się dwanaście oryginalnych kompozycji i cover Brick House Commodores.


СОЮЗ – KROK


Nie pamiętałem, że wspominałem już na blogu o tym białoruskim projekcie o nieco złowieszczej nazwie (która odnosi się jednak do braterskiej relacji między członkami zespołu) – СОЮЗ uczestniczył w zeszłorocznym singlu Ashy Puthli. Alex Chumak i Mikita Arlou, pierwotnie z Mińska, mieszkają obecnie w Warszawie i występują z polskimi muzykami – Albertem Karchem i Igorem Wiśniewskim. Interesujący album KROK wykorzystuje w swoim brzmieniu wpływy bossa novy (w jednej z piosence gości Brazylijczyk Tim Bernandes)


Kassé-Mady Diabaté & Hawa Kasse Mady Diabaté – Toumaro


Kasse Mady Diabaté nie ma może takiej międzynarodowej renomy jak Salif Keita (który również wydał interesujący album w tym roku), jest jednak określany w swoim kraju jako „złoty głos Mali”. Powinienem zaznaczyć w tym miejscu brak pokrewieństwa z niedawno zmarłym Toumani Diabaté… choć nagrywali razem. Diabaté odszedł w 2018 r, podczas pracy nad nowym albumem, który pozostał nieukończony do tej pory. Teraz jednak jego córka Hawa nagrała nowe partie wokalne. Jest to prawdopodobnie mój ulubiony afrykański album roku.


Cazzu – Latinaje


Cazzu poznałem dzięki prowadzonej przez nią audycji NTS, ale jej nowy album słyszałem dopiero w tym tygodniu, i jestem pod sporym wrażeniem. Julieta Emilia Cazzuchelli pochodzi z Argentyny, w swojej twórczości łączy muzykę latynoską jak salsa czy cumbia, ze współczesnym brzmieniem. Na krążku Latinaje nie podobają mi się tylko dwa ostatnie kawałki, gdzie jednak trapu jest trochę za dużo. Ale na tej samej płycie znajduje się też najlepszy kawałek 2025 r. wykorzystujący mój najmniej ulubiony instrument – akordeon.


Yerin Baek – Flash And Core


Yerin Baek, jak większość młodych koreańskich gwiazdek, zaczynała w duecie k-popowym 15&, ale Flash And Core, jej pierwsza płyta, jaką słyszałem, to naprawdę przyzwoite R&B. Wśród gości na tym krążku jest Rejjie Snow.


JazzZ & Eye Traveler - Lapis Lazuli


Porównania do Eryki Badu używam dość często (chociażby w wypadku Jamili Woods), wiem też, ze nowa piosenka Badu została przyjęta raczej nieprzychylnie, choć ja byłem zadowolony. W klasyczny styl Eryki niewątpliwie uderza też nowy projekt wydany przez nigeryjską wokalistkę JazzZ. Lapis Lazuli, czerpiące z egipskiej mitologii i afrykańskiej spirytualności, zostało wyprodukowane przez producenta z Los Angeles, Eye Travelera, który chciał nagrywać z JazzZ po usłyszeniu Absinthe. 


Loula Yorke - Time is a Succession of Such Shapes


Loula Yorke (bez pokrewieństwa) jest przeze mnie obserwowana na Bluesky, gdzie postuje regularnie, ale prawie zapomniałem posłuchać jej najnowszego albumu. Time is a Succession of Such Shapes zadowoliło mnie jako fana modularnych syntezatorów – wypełniając choć odrobinę pustkę po braku nowej muzyki (z wyjątkiem jednej charytatywnej kompozycji) Arushi JainWarrington Runcorn New Town Development Plan niestety trochę odszedł od tego brzmienia.


Reuben Vincent – Welcome Home


Reuben Vincent był dla mnie przypadkowym odkryciem na Twitterze – ale album młodego artysty zalicza się z miejsca do moich ulubionych krążków rapowych tego roku. Pośród old schoolowej produkcji zapewnionej przez 9th Wonder, i bardzo inteligentnych tekstów, znalazło się również miejsce dla kilku gości – m.in. Wale’a, Ab-Soula i nominowanego właśnie do Złotego Globu Rafaela Saadiqa.


Infinity Knives & Brian Ennals - A City Drowned in God's Black Tears


Kolejna rekomendacja hip-hopowa i pierwszy z dwóch albumów w tym poście dostępny wyłącznie przez Bandcamp. Pod aliasem Infinity Knives ukrywa się producent Tariq Ravelomanana, Tanzańczyk mieszkający w Baltimore. A City Drowned in God's Black Tears, druga płyta nagrana przez niego z MC Brianem Ennalsem, to album niejednoznaczny – w pierwszym utworze, kojarzącym mi się z clipping. albo Run The Jewels, Ennals ostro lży Donalda Trumpa i Benjamina Netanyahu, ale później na płycie słyszymy także folkowe ballady, metalowe gitary i brzmienie latynoskie. Jest to na pewno jedna z najbardziej unikalnych płyt roku.


Forgotten Wish - Liquid Light Spectrum EP


Forgotten Wish to zespół shoegaze z Malezji, który powstał jeszcze w latach dziewięćdziesiątych – będąc aktywny w latach 1994 – 1998 r. i reaktywując się niedawno. Ich tegorocznej EPki warto posłuchać chociażby ze względu na wykorzystanie tradycyjnych instrumentów, takich jak sitar, tabla i bansun w kontekście shoegaze – Yoga jest szczególnie niesamowita pod tym względem.




Brak komentarzy: