Dziesięć płyt z 2025 r, których nie słyszałeś
Na blogu, jak zwykle, nie będzie żadnego rankingu półrocznego, z prostego powodu. Prawdziwy, końcoworoczny ranking już powstaje (w istocie, choć w ostatnich tygodniach trochę się opuściłem i lista płyt do odsłuchu rośnie, ma on już ponad sto pozycji). Chcę, aby pozostał on tajemnicą do grudnia i nie chcę wysyłać żadnych sygnałów na temat tego, jak mógłby wyglądać. Numer jeden w tej chwili jest mocny i spodziewam się, że może tam pozostać.
To, na co jestem w stanie sobie pozwolić, to post poniższy. Tytuł jest dość ogólnikowy, więc dodam w tym miejscu, że wymusiłem na sobie regułę: nie pisać o płytach, które były już wspominane na naszych łamach. Jeśli jesteś czytelnikiem Mavoy Music, mogłeś nie słyszeć o tych albumach, choć większość przewinęła się przez nasze listy płytowe. Pominąłem natomiast wydawnictwa artystów, którzy są generalnie „mniej popularni”, ale którym poświęcałem regularną uwagę.
Na zdjeciu: Florence Adooni.
Beverly Kills – Wishing Well (dream pop, Welfare Sounds)
W kwietniu ukazał się debiutanckiego album szwedzkiego kwartetu Beverly Kills - muzycy są związani z sceną Gotenburga i grali razem w wielu zespołach przed poznaniem nowej wokalistki Almy Westerlund, która zamieszkała w mieście niedawno.
Black Polygons – Orion (ambient, self-released)
Chyba moje ulubione ambientowe wydawnictwo w tym roku, EP autorstwa prezentowanego przeze mnie jesienią Black Polygons.
Cuca Roseta - Até A Fé Se Esqueceu (fado, MP,B/ Som Livre)
Fado gości na blogu rzadko, ale w dzisiejszym zestawieniu pojawią się aż dwie przedstawicielki tego gatunku. Cuca Roseta jest jedną z najpopularniejszych artystek z Portugalii i zdobyła w swojej ojczyźnie status celebrytki. Mariza znalazła się kiedyś w trzeciej dziesiątce rankingu końcoworocznego, może dojść w tym roku do powtórzenia tego osiągnięcia.
Florence Adooni - A.O.E.I.U. (An Ordinary Exercise In Unity) (jazz/afrobeat, Philophon)
O Florence Adooni usłyszałem po raz pierwszy jeszcze zanim wystąpiła w programie Gillesa Petersona, ale była to świetna sesja. Florence wychowała się w Ghanie, swoje pierwsze muzyczne kroki stawiała w kościelnym chórze. Jej energetyczny album bardzo wpada w ucho.
Golem Mecanique – Siamo tutti in pericolo (experimental, Ideologic Organ)
Na ten album zwróciłem uwagę dzięki rekomendacji Penelope Trappes. Golem Mecanique to alias francuskiej multiinstrumentalistki i kompozytorki Karen Jebane. Tytuł jej trzeciego krążka – „Wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie” – jest ostatnim zdaniem w ostatnim wywiadzie z reżyserem Pierem Paolo Pasolinim.
Idris Ackamoor, Rhodessa Jones, Danny Glower – Artistic Being (jazz, Strut)
Idris Ackamoor, weteran afrofuturystycznego jazzu, dał znakomity występ prawie dekadę temu na Offie. Jego nowe wydawnictwo, Artistic Being, nie zostało nagrane z jego regularnym zespołem The Pyramids, a z grupą znaną jako The Ankhestra. Podczas nagranego w 2024 r. koncertu w San Francisco do Ackamoora dołączyli także aktor Danny Glover i aktywistka Rhodessa Jones. Jest to na pewno dobra rekomendacja dla fanów Sun Ra i Kamasiego Washingtona (którego KOLEJNY koncert w Polsce przegapiam w tym tygodniu, niestety, wyjątkowy brak szczęścia….)
Lina & Marco Mezquida – O Fado (fado, MC Galileo)
W 2020 r. byłem pod dużym wrażeniem projektu Lina Raul Refree. Lina Rodrigues nie nagrywa już z hiszpańskim producentem, ale jej nowa muzyka jest niezmiernie godna zainteresowania, czy bardziej tradycyjne O Fado (chyba moja ulubiona EP pierwszej połowy roku), czy kierujące się bardziej w stronę gitarowego indie, nagrane z Julesem Maxwellem Terra Mae (tej płyty jeszcze nie słyszałem).
Mỹ Anh – Phases Of The Moon (R&B, Young Hit)
Oszukuję w tym miejscu, ponieważ Mỹ Anh pojawiła się na Mavoy Music w lutym, ale było to, zanim jej album został oficjalnie ogłoszony - a byłoby mi dziwnie nie umieścić w tym gronie żadnego krążka R&B (mógłbym to samo napisać o Ledisi, do której też odsyłam). Jak już wspominałem, muzyka Wietnamki została przeze mnie odkryta przypadkowo za sprawą audycji radiowej NTS, ale jej materiał w niczym nie ustępuje wielu koleżankom po fachu z Zachodu.
The Raveonettes – PE’AHI II (dream pop, Best Dies)
Fanom indie nie trzeba przedstawiać The Raveonettes – Duńczycy, którzy jakoś nigdy nie mieli własnego postu na Mavoy Music, są obecni z nami już od ponad dwóch dekad, regularnie wydają nowe płyty i koncertują w naszym kraju. PE’AHI II jest sequelem do albumu PE’AHI opublikowanego w 2014 r, i kontynuuje jego motywy, tematykę śmierci i kruchości życia.
Wu-Tang Clan - Black Samson, the Bastard Swordsman (hip-hop, All Maf)
Często wspominam, że trendy we współczesnym hip-hopie nie bardzo przypadają mi do gustu, i wolę rap oparty na soulowych samplach, jazzujący. Bez większego rozgłosu nowy krążek wydali w tym roku Wu-Tang Clan (których podziwiałem na żywo na Coke’u dwanaście lat temu), i choć nie jest to może klasyk, jest to wciąż pozycja, którą poleciłbym fanom old schoolowego brzmienia.

Brak komentarzy: