Obsługiwane przez usługę Blogger.

Mavoy Review - Tinashe - Aquarius




Na Tinashe Kachingwe zwróciłem uwagę pod koniec zeszłego roku. Wokalistka właśnie wydała swój trzeci mixtape zatytułowany Black Water. Wśród producentów tego krążka znajdowali się m.in. Dev Hynes, Ryan Hemsworth (piosenka One For Me została wydana także na jego własnym albumie Guilt Trips) czy też Boi-1-da. Delikatny materiał na tyle przypadł mi do gustu, że w podsumowaniu albumów z 2013 roku umieściłem go na miejscu 21. Było to już trzecie tego typu wydawnictwo piosenkarki – wcześniej Amerykanka opublikowała In Case We Die i Reverie. Uznanie krytyków i sympatyków R&B zyskał charakterystyczny klimat jej piosenek, łączących ciepły, prosty wokal wokalistki (przypominający mi Cassie, od wielu lat zmagającą się z własną wytwórnią płytową), z elektronicznymi produkcjami na solidnym poziomie. Dziewczyna nie jest nuworyszką w show biznesie, ale karierę zaczynała nie jako piosenkarka, ale aktorka. Siedmioletnią Tinashe mogliśmy podziwiać w telewizyjnym dramacie PBS Cora Unashamed. Później pojawiła się m.in. w popularnym filmie familijnym Ekspres Polarny. Kilka lat związana była z dość przeciętnym girlsbandem The Stunners, ale prawdziwy rozgłos zyskała dopiero za sprawą rozpadu grupy i zmianą stylu muzycznego.

Fanów dotychczasowych wydawnictw Kachingwe musiała zaskoczyć publikacja singli promujących ten materiał. Zarówno 2 On (wielki przebój zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i – z pewnym opóźnieniem – w Zjednoczonym Królestwie) jak i Pretend brzmią zdecydowanie inaczej, bardziej „radiowo”. To po prostu solidny urban, na szczęście wolny od udziału producentów w typie Maxa Martina czy Davida Guetty, przypominający to, co mogliśmy usłyszeć w stacjach radiowych kilka lat temu. W obu chwytliwych kawałkach pojawiają też raperzy – osobiście wolę pod tym względem Pretend, gdyż A$AP Rocky wypada moim zdaniem lepiej niż Schoolboy Q (warto jednak posłuchać późniejszej wersji 2 On, którą nagrał Drake). Trzeba jednak zaznaczyć, że te dwa utwory niezbyt reprezentują brzmienie całości płyty – prawdopodobnie zostały stworzone właśnie w celach promocyjnych. Aquarius stara się łączyć brzmienie z mixtape'ów z wpływami hip-hopu. Oprócz wspomnianych wcześniej Hynesa i Boi-1-da, Tinashe współpracowała także z Mike Will Made It, Blood Diamonds i Stargate. Z różnym skutkiem – efekt nie zawsze jest zadowalający, ale większość kawałków udowadnia, że piosenkarkę stać na to, by stać się następczynią jej największych idolek – Janet Jackson i Aaliyah.

Już pierwszy, tytułowy track wprowadza nas w atmosferę płyty – to zmysłowy, ale wrażliwy slow jam, w którym piosenkarka nie waha się wyznać swoich najmroczniejszych pragnień i wprowadzić słuchacza w „erę Wodnika”. W ucho wpada rytmiczne Far Side Of The Moon, trochę przypominające niektóre produkcje Timbalanda dla Nelly Furtado. Bardziej stonowane brzmienie reprezentowana jest przez balladę Bated Breathe, autorstwa Ritza Reynoldsa, wcześniej współpracownika The Roots. Ten nocny klimat ma także Cold Sweat, gdzie Tinashe śpiewa bardzo wysoko, prawie jak FKA Twigs, ale jednocześnie potwierdza, że ma talent raperski. Koniecznie trzeba wspomnieć o Bet, w którym gościnnie udziela się wspomniany wcześniej Blood Orange – niestety nie wokalnie, ale solówka gitarowa znakomicie wzbogaca brzmienie piosenki. Zawodzą natomiast duety z Future, czy piosenka Stargate – bardzo jednostajne Feels Like Vegas.

Tinashe bywa porównywana do Rihanny i nie ukrywam, że na Aquarius zdarza się jej zbliżać do gwiazdy z Barbadosu, także wokalnie. Jednocześnie Kachingwe ma znacznie więcej pomysłów na własną twórczość- czyżby nadszedł czas na zmianę warty? Można żałować, że na płycie zabrakło zapowiadanej współpracy ze Stuartem Matthewmanem, członkiem zespołu Sade, ale także producentem muzycznym (w tym roku napisane przez niego kawałki mogliście usłyszeć na płytach Palomy Faith i Marlona Roudette). Takiej Tinashe jestem najbardziej ciekawy. Ale jak na debiut – płyta intrygująca.

Ocena: 8,5/10

Brak komentarzy: